Wielkie zastrzeżenia do składu sztafety ma najbardziej doświadczony z tego grona biegacz Marcin Urbaś. "Uważam, że o doborze do sztafety zadecydowały nie względy merytoryczne, ale układy. Żałuję, że nie przeważył głos trenera kadry Tadeusza Osika, tylko zarządu PZLA. A wiadomo, jak za coś odpowiada gremialnie zarząd, to oznacza w praktyce, że nikt. Nie podoba się mi nasz skład na Ateny. Na pewno kilku z nas zasłużyło sobie na wyjazd, ale nie wszyscy z tej szóstki. Myślę zwłaszcza o Michale Bielczyku, w daleko mniejszym stopniu o Przemku Rogowskim. Obaj praktycznie mają być w Atenach rezerwowymi sztafety, ale czy Bielczyk zasłużył na powołanie do kadry? - pyta ma łamach "Dziennika Polskiego" Urbaś. "Myślę, że głównym powodem, iż Michał jedzie do Aten, jest jakiś układ, może znajomość jego mamy, dawnej znakomitej płotkarki, z panią prezes Szewińską? Lepiej jednak, aby o doborze do drużyny decydował fachowiec, czyli trener, a nie anonimowy zarząd. Jestem zbulwersowany tą decyzją, dlatego mówię o niej głośno" - dodał krakowski sprinter.