Po dwóch porażkach w pierwszych meczach finałowych, przed trzecią konfrontacją trener Unii, Andrij Sidorenko niespodziewanie odsunął od składu m. in. bramkarza Tomasza Jaworskiego, czołowego obrońcę Jacka Zamojskiego i napastnika Marcina Jarosa (w meczu z Gwiazdami NHL dwukrotnie pokonał samego Dominika Haszka). Poza składem znalazł się także środkowy pierwszego ataku, 40-letni Marek Stebnicki. Broniąca tytułu Unia przegrała jednak 0:2 i tyszanie potrzebują już tylko jednego zwycięstwa do zdetronizowania ekipy z Oświęcimia, która triumfowała w rozgrywkach siedem ostatnich sezonów z rzędu! "Nikt nikogo nie oskarża, chociaż po analizie kasety wideo z drugiego meczu w Tychach trener miał pewne wątpliwości co do postawy niektórych graczy. Podzielił się nimi z zarządem i poinformował nas o zmianach w składzie" - powiedział "GW" prezes Dworów/Unii Kazimierz Woźnicki. "Docierają do nas pewne sygnały. Nikt ich nie lekceważy. Podjeżdżały pod klub samochody z Tychów, a ich pasażerowie rozmawiali z naszymi hokeistami w przeddzień meczu. Ludzie to widzą i mówią nam. Ale o czym rozmawiali, tego nie wiemy" - dodał Woźnicki. Sprawy nie bagatelizuje prezes GKS Tychy, Andrzej Skowroński. "Gdybym pomyślał, że w sporcie można kupować wynik, to bym się w życiu tym nie zajmował. Hasło "sprzedany mecz" brzydzi mnie. Wydaje mi się, że oskarżenia o rzekome sprzedanie biorą się z tego, że jak się nie potrafi wygrać na lodzie, to się szuka pretekstów. Jeżeli usłyszę oficjalne stanowisko Unii, że my kupiliśmy mecz, to oddam sprawę do sądu" - zapewnia Skowroński.