Zakończenie popularnego "marcowego szaleństwa" przyćmiło wszystkie pozostałe wydarzenia sportowe za Oceanem. W poniedziałek nie odbyły się żadne spotkania w lidze zawodowej. O zwycięstwie rozstawionego z '2" UNC zdecydowały ostatnie 2,5 minuty, podczas których Tar Heels (bilans 33-4) nie dopuścili do zdobycia przez rywali choćby punktu. Szansę na wyrównanie dla Fighting Illini (37-2) miał 17 sekund przed końcem Luther Head (21 pkt), ale piłka po jego rzucie odbiła się od obręczy i w ten sposób uciekła szansa na osiągnięcie rekordowej liczby zwycięstw w sezonie najwyżej rozstawionej drużynie w Final Four. Uciekła w pierwszym od 1975 finałowym spotkaniu, w którym spotkały się dwie najwyżej sklasyfikowane drużyny wg The Associated Press. 30 lat temu UCLA pokonało Kentucky. Powody do zadowolenia miał wreszcie Roy Williams, którego wielka 17-letnia kariera trenerska została nareszcie ukoronowana tytułe. - Jestem tak bardzo szczęśliwy. - Ci chłopcy zabrali mnie na kawał niezłej przejażdżki. Ważne słowa padły także z ust Sean May, który zdobył 26 punktów dla North Carolina. - Wielu ludzi mówiło, że jesteśmy utalentowani, ale nie jesteśmy zespołem. Jednak gdy przyszły ciężkie chwile, byliśmy razem i przeszliśmy przez nie. Pokazaliśmy, że nie tylko mamy talent. Jesteśmy drużyną - powiedział zawodnik Tar Heels.