Ulatowski liczył bowiem, że Lech opadnie z sił albo będzie bronił korzystnego dla siebie wyniku z pierwszej połowy (1-0). - Od 20. minuty meczu wydawało mi się, że mamy przewagę, dłużej utrzymujemy się przy piłce. Dlatego postawiliśmy wszystko na jedną kartę, podjęliśmy ryzyko. Nie opłaciło się - stwierdził Ulatowski, który uznał, że zmiany zrobił za wcześnie. Zdjął bowiem z boiska defensywnego pomocnika, wstawił też drugiego napastnika. Lech to wykorzystał - raz po raz przeprowadzał kontrataki, głównie swoją prawą stroną. - W pierwszej połowie nie wyglądało to jeszcze tak źle, choć brakowało nam postawy z meczu z Legią. Tam graliśmy w piłkę, to nie był przypadek. Dziś brakowało kontr i biegaliśmy za daleko od siebie - oceniał napastnik Cracovii Bartosz Ślusarski. W przerwie Ulatowski motywował piłkarzy do bardziej ofensywnej gry, nie chciał, by jego zespół przegrał po raz trzecie z rzędu. - A to Lech grał z polotem. Stworzył mnóstwo sytuacji, chyba z 90 procent wykorzystał - dodał Ślusarski. Trener gości całą odpowiedzialność za ten wynik wziął na siebie. Cracovia nie przegrała tak wysoko od 24 marca 2006 roku, gdy w Warszawie 0-5 poległa w starciu z Legią. - Jak się tak wysoko przegrywa, to zawsze winę ponosi trener. Nie boję się tego. Uważam, że dokonałem tych zmian za wcześnie, ale podjąłem je czując i wierząc, że wyjdą nam na dobre - stwierdził Ulatowski. - Teraz musimy dojść do siebie. Jutro trenujemy o 19, trenujemy też we wtorek, w środę i czwartek. Później jedziemy na Koronę i tam 0-5 na pewno nie przegramy - dodał. Bramkarz Cracovii Marcin Cabaj był podłamany, ale widzi iskierkę nadziei, że będzie lepiej. - Co tu mówić po takim meczu? Teraz zagramy z zespołami, z którymi możemy powalczyć o punkty. Nie mówię, że dzisiaj nie mogliśmy, ale jednak w drugiej połowie Lech pokazał klasę - stwierdził. Po meczu z Legią, przegranym 1-2 w dość kontrowersyjnych okolicznościach, piłkarze Cracovii byli źli. A dziś? - Dziś w szatni było smutno, była cisza. Trudno po takim meczu cokolwiek komentować, bo błędy były wszędzie. I jeżeli ktoś będzie miał pretensje do drugiego kolegi, to proponuję, by obejrzał jeszcze raz mecz na płycie. Swoje błędy też wtedy zobaczy. Po takim spotkaniu nie ma sensu wymyślanie problemów. Trzeba wyciągnąć wnioski, bo po trzech kolejkach mamy zero punktów - zaznacza Ślusarski. Pytany o to, czy taka forma drużyny nie zdenerwuje prezesa klubu Janusza Filipiaka, odpowiada: - Nie myślę teraz o tym. W tej chwili liczy się tylko to, byśmy zaczęli zdobywać punkty. Myślę, że pesymiści zakładali porażki z Legią i Lechem na ich boiskach, ale i wygraną ze Śląskiem. Ze Śląskiem jednak przegraliśmy, pechowo ulegliśmy Legii, wyraźnie Lechowi. Teraz trzeba zdobyć cokolwiek i to jak najszybciej, bo z zerem na koncie dalej jechać nie możemy - kończy Ślusarski. - Straciliśmy 10 bramek w trzech meczach. Dziś przestawiłem Janusa na lewą stronę a Sasina na prawą, bo Janus w poprzednich meczach bardzo dobrze radził sobie w starciach ze Sławkiem Peszką. Dziś się nie udało. Teraz mogę się wstydzić i smucić, bo wszyscy przestaliśmy bronić. Wierzę jednak, że ciężką pracą dojdziemy do tego, co było - stwierdził trener Ulatowski.