- To był naprawdę trudny bieg. Przygotowywałem się do niego trzy miesiące. Jechałem tu po to, by wygrać, chociaż to drugi maraton w moim życiu, a pierwszy po wieloletniej przerwie -powiedział na mecie 27-letni Medencow, który zanim zaczął biegać startował jako chodziarz. Starsza o 15 lat Judziankowa też uznała trasę za trudną. "Te ciągłe podbiegi. W górę, a potem w dół i do tego temperatura, która raczej nam nie pomogła. Było po prostu za ciepło" - stwierdziła. Dla niej był to jubileuszowy, 50. maraton w życiu. Na trasę maratońską wystartowało 682 zawodników. Ponad 300 innych postanowiło zmierzyć się tylko z połową dystansu. Kilka osób biegło pchając przed sobą... wózki z malutkimi dziećmi. Biegacze wystartowali przed bramą Stadionu śląskiego w Chorzowie i przez Siemianowice dotarli pod katowicki Spodek. Przy okazji mogli poznać zabytkowe dzielnice miast, którymi biegła trasa. Humory zawodnikom dopisywały. - Mam już dość, skręcam na metę półmaratonu - mówił z wyraźną ulgą jeden ze starszych biegaczy. - Czy nie biegnę za szybko, nie rozmazałem się wam z obiektywach? - pytał inny fotoreporterów. Wspaniała pogoda przyciągnęła na metę sporo ludzi. Ci, których maraton zachęcił do biegania, mogli od razu zasięgnąć opinii fachowców z katowickiej AWF na temat metod treningu czy odżywiania się. Nie przyjechali Kenijczycy, ale i tak nie udało się wygrać Polakowi. Zwycięzca dostał pięć tysięcy złotych, najszybsza kobieta - tysiąc złotych więcej. Pierwsza piątka maratonu: 1. Oleksiej Medencow (Ukraina) 2:25:48 2. Jarosław Janicki (Gryfino) 2:27:28 3. Krzysztof Bartkiewicz (Toruń) 2:30:27 4. Wojciech Gajewski (Zabrze) 2:34:29 5. Grzegorz Czyż (Bogumiłowice) 2:36:59