Filmik rozpoczyna się niepozornie. Spiker ogłasza, że o 9. miejsce w turnieju zagra Lech z Tottenhamem. Sędzia rozpoczyna spotkanie, mali piłkarze z zapałem biegają za piłką, goście oddają strzał na bramkę. Nagle z trybuny rozlega się donośny ryk. Kamera wędruje nieco w prawo i naszym oczom ukazuje się około tysięczna grupa ultrasów Lecha Poznań. Fani "Kolejorza" dopingują gorąco swoją drużynę, nie bacząc na to, że po sztucznej murawie biegają nie podopieczni Jose Mari Bakero, lecz 12-letni chłopcy. Komentujący film zamieszczony na portalu YouTube nie ukrywają zdziwienia frekwencją na bądź co bądź mało prestiżowym w świecie kibicowskim turnieju. W Poznaniu jednak jest już niemal tradycją, że po zakończeniu rundy jesiennej fani "Kolejorza" tłumnie stawiają się na hali Arena, aby wesprzeć młodych piłkarzy, a przy okazji przećwiczyć doping. Ale dla postronnego obserwatora wydarzenia na hali Arena nie wyglądają jak "kibicowski poligon". Doping jest równy, głośny, nikt się nie ociąga, wszyscy skaczą, klaszczą, śpiewają. Nie brakuje nawet meczowej oprawy. Są czerwone race, które powodują, że można poczuć się jak na prawdziwym meczu ligowym. Doping nie prowadzi niestety młodych piłkarzy Lecha do zwycięstwa. Przegrywają z lepiej wyszkolonymi bardziej skutecznymi piłkarzami Tottenhamu 1-6, ale kibice doceniają poświęcenie malców. "Dzięki za walkę, Kolejorz dzięki za walkę" - skanduje tłum fanów w kierunku 12-letnich trampkarzy. Do trybuny podchodzą także młodzi piłkarze Tottenhamu, którzy oklaskami dziękują za gorący doping polskiej publiczności. W swojej karierze osiągną zapewne wiele więcej niż 9. miejsce w zagranicznym turnieju, ale takiego dopingu na pewno nie zapomną nigdy.