Dla mnie Sportowcem Stycznia zdecydowanie jest Agnieszka Radwańska. Po raz pierwszy w życiu osiągnęła półfinał w Australian Open, a wyeliminowanie Wiktorii Azarenki w ćwierćfinale to jeden z najlepszych meczów w karierze "Isi". Sygnał, że jeśli krakowianka jest w formie, to nikt i nic jej nie zatrzyma. Na dodatek prezentuje magiczny tenis, nad którym całkiem słusznie rozpływa się w Eurosporcie Mats Wilander, który bardziej ceni Radwańską niż niejeden polski komentator. OK, Łukasz Kubot też osiągnął sporo. Ten sukces to jednak nie tylko Polak, ale też Szwed -Robert Lindstedt. Przy całym szacunku dla triumfu polsko-szwedzkiej pary, to jednak debel, który jest w świecie tenisa traktowany trochę po macoszemu. Nawet na finałowym pojedynku hala świeciła pustkami, a za wygranie turnieju Łukasz z Lindstedtem dostali mniej do podziału (520 tys. dolarów) niż sama "Isia" za osiągnięcie półfinału (540 tys. dolarów, gdyby wygrała, otrzymałaby 2,65 mln!). Poza tym jest po polsku - nagle stajemy się fanami gry deblowej w tenisa, a jeszcze kilka tygodni temu 99 proc. kibiców nie miało zielonego pojęcia o tym, kto wygrał debel na ostatnim US Open (Leander Paes Radek Stiepanek), czy na poprzednim Australian Open (również Paes/Stiepanek). Ale nie ma się co dziwić - głód sukcesu w narodzie jest olbrzymi i z niego pewnie wynika stawianie wyżej w hierarchii wyniku Kubota nad dokonaniem "Isi". W styczniu rekordy popularności bił także pięściarz Artur Szpilka, który jednak przegrał walkę z Jenningsem, więc nie mógł trafić do grona nominowanych. Ogólnie styczeń był miesiącem dobrym dla polskiego sportu. Nie zapominajmy, że na początku roku Radwańska z Grzegorzem Panfilem dotarła do finału nieoficjalnych mistrzostw świata w Perth. Później mieliśmy sporo radości w Melbourne, w ramach Australian Open. Sylwia Jaśkowiec na początku Tour de Ski pokazała, że w biegach narciarskich nie zawsze musi panować układ: "Justyna Kowalczyk i długo, długo nic". Emocjonowaliśmy się też piłkarzami ręcznymi, którzy postawili opór późniejszym mistrzom Europy - Francuzom, zagrali też pasjonujący mecz ze Szwecją. Dlatego nominacja dla Krzysztofa Lijewskiego - najlepszego prawego rozgrywającego ME jest jak najbardziej uzasadniona. Szalejący na quadzie Rafał Sonik ukończył na drugim miejscu Rajd Dakar, czym zapewnił sobie nominację do nagrody miesiąca. Robert Kubica nie osiągnął mety w Rajdzie Monte Carlo, ale wygrywając dwa odcinki potwierdził olbrzymi potencjał. Wierzę, że dzięki sukcesom Polaków na Igrzyskach w Soczi wszyscy będziemy mieli jeszcze większy ból głowy, decydując na kogo postawić tym razem! *** Pamiętajcie, że czekamy nie tylko na Wasze głosy, ale i oryginalne wpisy uzasadniające Wasz wybór! W każdej edycji na autora najciekawszego wpisu czekać będzie nagroda: niespodzianka przygotowana specjalnie dla Was przez RMF FM i zwycięzcę plebiscytu! Czy będzie to podarunek od Sportowca Miesiąca, gadżet z jego autografem, spotkanie z zawodnikiem... nie zdradzimy :-)