Po meczu Legia Warszawa - Śląsk Wrocław (1-2) powiedzieli: Trener Śląska Wrocław Orest Lenczyk: Drużyna wywalczyła zwycięstwo, momentami grając dobrze, średnio i słabo. Doprowadziło to do wyniku, który do końca trzymał w napięciu. 10-15 ostatnich minut Legia wrzucała piłkę w nasze pole karne, a to przyniosło skutek w postaci gola strzelonego przez Daniela Ljuboję. My jednak dobrze się broniliśmy - ocenił spotkanie trener Śląska. - Na pewno moja drużyna nie zawiodła. Nie mogę jednak powiedzieć, że wygraliśmy z mocnym zespołem. Jako trener wiedziałem, że do Warszawy nie przyjeżdża się po trzy punkty, ale my powalczyliśmy i udało się wygrać - mówił Lenczyk. - To na pewno nie był łatwy mecz dla sędziego, bo na boisku było kilku graczy, którzy z niejednego pieca chleb jedli i chcieli oszukać arbitra. Ten jednak równo wykartkował drużyny. Nie sądzę natomiast, aby miało to wpływ na wynik meczu. Gdyby Legia strzeliła jeszcze trzy bramki, to nie powiedziałbym, że przegraliśmy przez sędziego. Zarówno Legia, jak i Śląsk mieli czwartkowy mecz w nogach. Przed spotkaniem rozmawiałem ze współwłaścicielem ITI Mariuszem Walterem, ale wyłącznie o prywatnych sprawach - skwitował doświadczony szkoleniowiec. Trener Legii Warszawa Maciej Skorża: - Po meczu są same minusy. Nie dość, że przegraliśmy, to przybyło mi jeszcze kilku znaków zapytania przed czwartkowym rewanżem ze Spartakiem Moskwa. Ryzyko, jakie podjąłem przy ustalaniu składu zupełnie mi się nie opłaciło - powiedział trener Legii. - Z tak grającą Legią jak w pierwszej połowie, żadna drużyna ligowa nie miałaby problemu. Do przerwy graliśmy bardzo źle. Taka postawa jest niedopuszczalna. Nie radziliśmy sobie z dyscypliną taktyczną. Zupełnie oddaliśmy środek pola, co groziło stratą kolejnych goli. Dlatego jeszcze przed przerwą Michała Kucharczyka zastąpił Janusz Gol - dodał Skorża. - Większość moich zawodników zagrała poniżej poziomu, do którego przyzwyczaili nas w tym sezonie. Co do pracy sędziego Roberta Małka mogę powiedzieć, że jest to pan, który od dawna ma wyrobioną opinię w środowisku piłkarskim i w niedzielę ją potwierdził - zakończył wściekły trener warszawskiego zespołu.