- Szczerze, to naprawdę ciężko komentuje się takie spotkanie. Nie mogę przypomnieć sobie drugiego takiego meczu - powiedział trener bełchatowian Maciej Bartoszek. - W pięć minut przegraliśmy to, na co pracowaliśmy ciężko przez cały tydzień i przez 85. minut meczu. Wszystko długo układało się po naszej myśli, ale od 85. minuty byliśmy chyba w szatni i cieszyliśmy ze zwycięstwa. - Cracovia grała dziś o nadzieję i gdy dostała tę nadzieję, to widać było jak ten zespół chce wygrać. Przegraliśmy mecz na własne życzenie, ale należą się pochwały dla Cracovii. Widać, że dziś ten zespół walczył. - W szatni była atmosfera złości, wściekłości. Zawodnicy wyładowywali swoje emocje. Ważne, żeby więcej nie popełniać takich błędów, podnieść się po porażce. Mogliśmy być na drugim miejscu i wracać szczęśliwi, a wracamy zdruzgotani. Przez pięć minut nie jestem w stanie zareagować. To zespół musi odpowiednio reagować, bo ma doświadczonych zawodników. - Dziękuję koledze za dobre słowa, ja jestem trochę innego zdania - ocenił Jurij Szatałow, trener Cracovii. - Próbowałem zespół zmotywować, ale nie spiąć. Nie udało się. Zespół był spięty, baliśmy się grać. W przerwie nie miałem wyjścia. Powiedziałem, że nie mamy nic do stracenia i każdą stratę biorę na siebie. - Chwała piłkarzom, że w meczu z tak dobrym zespołem pokazali charakter. To dobry sygnał dla drużyny, która uwierzy, że można mecze wygrywać. - Brawo dla Marcina Krzywickiego, który dał dobrą zmianę i strzelił dwie bramki. Muszę też przeprosić kibiców za pierwszą połowę i podziękować im za doping, bo wspierali nas nawet jak nam nie szło. - Pod koniec meczu zostawiłem trzech obrońców i wpuściłem kolejnego napastnika. Liczyłem na błąd obrońców i udało się. Wygraliśmy ten mecz i wreszcie wróciło do nas szczęście - zakończył trener "Pasów".