- Opinie głoszące, że jesteśmy faworytem meczu z Legią świadczą o tym, że dobrze gramy w piłkę. Pokażmy więc to na boisku, bo innej metody na odniesienie zwycięstwa nie ma. Opowieści są fajne, dobrze się ich słucha, ale trzeba wyjść na murawę i to udowodnić - twierdzi szkoleniowiec Widzewa. W chwili obecnej łodzianie zajmują ósme miejsce, Legia - jedenaste i ma o dwa punkty mniej. Dla Widzewa, który w tym sezonie wygrał zaledwie dwa mecze, mecz z warszawiakami to wielka szansa, aby poprawić pozycję w lidze. Zwłaszcza, że zespół Macieja Skorża przechodzi poważny kryzys. - Nie interesuje mnie to. Dla mnie najważniejsza jest moja drużyna. My mamy swoje problemy, oni - swoje. Jedyne, co muszę wiedzieć na temat Legii, to sposób, w jaki ich pokonać - uważa Kretek. - Znacznie bardziej od formy naszego rywala, interesowała mnie dyspozycja piłkarzy, którzy wrócili z meczów swoich reprezentacji. Ale wyglądają dobrze, więc jestem zadowolony. Na zgrupowania drużyn narodowych pojechało bowiem trzech widzewiaków - Mindaugas Panka, Darvydas Sernas i Bruno Pinheiro. Dwaj pierwsi wrócili kilka dni temu, ten ostatni - w środę popołudniu. - Czy motywuję swoich piłkarzy do tego meczu w specjalny sposób? Nie. To takie samo spotkanie, jak każde inne. Teraz też będą do zdobycia trzy punkty. Nie chcę zrzucać na zawodników dodatkowej presji tylko dlatego, że grają z Legią. Niech po prostu zagrają swoje, bo ten mecz też spokojnie można wygrać - kończy Kretek.