PRZEGLĄD SPORTOWY: W poniedziałek pan i Jerzy Matlak stajecie przed komisją PZPS, ale w kuluarach mówi się, że wybór został już dokonany, a nowym selekcjonerem kadry kobiet będzie Alojzy Świderek. ALOJZY ŚWIDEREK: Niby dlaczego? Do rozmowy kwalifikacyjnej szykuję się profesjonalnie, jakbym kandydował do wielkiej instytucji międzynarodowej. Znaczenie ma to, co tam zaprezentuję. Jestem dobrze przygotowany. PS: Przez ostatnie cztery lata był pan w składzie ekipy Raula Lozano jako drugi trener męskiej kadry. Bliżej panu zatem do związkowej centrali. - Nikt jednak nie zauważył, że w tym czasie zdarzało mi się być w opozycji do działaczy PZPS, bo byłem lojalny wobec pierwszego trenera. Mimo że czasami miałem inne zdanie niż Lozano. Bywało nawet, że kłóciliśmy się, ale nigdy nie wychodziło to na zewnątrz. Moja pozycja przed komisją wcale nie musi być więc taka mocna. Mieszkam w Warszawie, jednak nie byłem w związku od czasu zakończenia pracy w sztabie Lozano. Mogłem się pokazywać i lansować, ale to nie w moim stylu. (...) PS: Glinka, Liktoras, Mirek. Nowy selekcjoner będzie musiał tworzyć zespół bez tych znakomitych zawodniczek. - Po igrzyskach niektóre ekipy, jak np. USA, buduje się od podstaw. U nas nie ma takiej potrzeby. Jest wiele dziewczyn, które wchodziły na boisko, przetarły się, choć nie stanowiły trzonu kadry. Najbardziej oczywiście brak będzie Gośki Glinki. Gra opierała się na niej. Taką liderkę trzeba znaleźć jak najprędzej. Zadaniem nowego trenera nie będzie ustawienie już gotowych zawodniczek w kadrze, ale wykonanie z nimi ciężkiej pracy. Więcej w "Przeglądzie Sportowym"