Właściciele klubu przelewają miesięcznie doświadczonemu szkoleniowcowi 100 tysięcy złotych. Nic więc dziwnego, że klubowi menedżerowie oczekują od trenera pierwszego zespołu wyjaśnień dotyczących ostatnich występów drużyny z Wrocławia. Przełożeni zaniepokoili się przede wszystkim stylem gry, który w ostatnich meczach prezentują wrocławianie. Sporo do życzenia pozostawia także przygotowanie fizyczne zawodników, co zresztą przyznał sam Lenczyk po przegranym meczu z Widzewem Łódź (1-2). - Dobrze, że mamy dwa tygodnie przerwy, bo gdybyśmy znów grali w tygodniu, to musiałbym sobie strzelić w głowę - mówił opiekun wrocławskiej ekipy. Z naszych informacji wynika, że posada trenera wicemistrzów Polski nie jest jeszcze zagrożona. Mimo to Lenczyka czeka długa i żmudna rozmowa z przełożonymi. Podczas spotkania ma zostać poruszona zostanie także kwestia konfliktu szkoleniowca z wrocławskimi kibicami. Sympatycy Śląska jeszcze nie tak dawno regularnie skandowali nazwisko Lenczyka. Ostatnio jednak relacje na linii trener - fani uległy znacznemu pogorszeniu. Reputacja architekta sukcesu wrocławian z ubiegłego sezonu spadła drastycznie. Trener Lenczyk od dawna zbiera świetne referencje jako specjalista od gaszenia pożarów, bowiem potrafi wyprowadzić kolejne drużyny nawet z największych tarapatów. Nigdy jednak nie zasłynął jako szkoleniowiec, który pracowałby w klubie na dłuższą metę. Przede wszystkim dlatego, że słynie z trudnego charakteru i często popada w konflikty.