Podczas konferencji szkoleniowiec "Złocisto-krwistych" bardzo często wracał do ostatnich, niezbyt udanych rywalizacji Korony. - Rozpatrujemy naszą postawę w trzech ostatnich meczach. Jesteśmy świadomi, że zdobyliśmy tylko jeden punkt. Chcemy w następnych spotkaniach trochę poprawić nasze nastroje i humory. W podświadomości czujemy już, że liga się kończy i wszyscy pragną dojechać do mety. W zespole jest mobilizacja, aby wygrać pozostałe dwie spotkania. Nie zmarnowaliśmy tego tygodnia, bo szczegółowo analizowaliśmy nasze poczynania z ostatniego meczu. Wiemy co zrobiliśmy źle, ale były też dobre fragmenty. Nie było więc tak tragicznie. Nie chcę się tłumaczyć z wyniku. Myślę, że podobnie zagraliśmy z Ruchem Chorzów, a rezultat był zupełnie inny. Teraz czeka nas rywalizacja z mistrzem Polski - Lechem Poznań. Ja jestem zmobilizowany już od paru dni, bo to dla mnie ważny mecz. Myślę, że podobnie jest z zawodnikami. Wszyscy chcemy pokazać swoją wyższość - stwierdził Sasal. Trener jednak nie będzie miał pełnego komfortu przy ustalaniu pierwszego składu. Wszystko przez kontuzje kielczan: - W tej chwili sprawa występu Zbyszka Małkowskiego stoi pod dużym znakiem zapytania. Z urazem zmaga się także Paweł Kaczmarek i są bardzo małe szanse, aby był brany pod uwagę w dwóch ostatnich spotkaniach. Po kontuzji wraca natomiast Grzegorz Lech. Pozostali zawodnicy są w lepszej lub gorszej dyspozycji, ale gotowi do gry - zdradził szkoleniowiec. Trener wypowiedział się także na temat taktyki swojego zespołu w ostatnim meczu z Górnikiem. - Pojawiły się pewne głosy, że w Zabrzu zagraliśmy siedmioma defensywnymi piłkarzami i stąd nasza gra nie była wystarczająco ofensywna. Przypomnę, że w dwóch rywalizacjach wyjazdowych z Wisłą graliśmy podobnym ustawieniem i wygraliśmy 1-0 i zremisowaliśmy 2-2. Ta defensywna gra pozwoliła nam strzelić trzy bramki, stracić dwie i zainkasować cztery punkty. W pierwszym spotkaniu Nikola Mijailović grał na pomocy, a w drugim na skrzydłach biegali Kamil Kuzera i Paweł Golański. Jeśli ktoś nie siedzi w środku zespołu, to zazwyczaj nie wie o pewnych rzeczach. W Koronie w tej chwili zawodzi gra na flankach, a przecież ta drużyna zawsze słynęła z dobrej dyspozycji na tych formacjach. W tej chwili ta skrzydła opadły. Musimy znaleźć innych sposób na rozgrywanie akcji lub ewentualnie zastosować zmianę zawodników - mówił Sasal. - Nie mamy aż tak dużo możliwości w rotowaniu składem, ale wiedzieliśmy to już po zamknięciu okienka transferowego. Nie ma jednak co narzekać, bo posiadamy bardzo mocną drużynę. Trzeba teraz spróbować ustawić go pod konkretnego przeciwnika. Nie udało się w meczu z Zabrzem. Albo mój plan był zbyt trudny do zrealizowania przez piłkarzy, albo po prostu nie dostosowałem taktyki do graczy, których mam w kadrze. Jestem tak samo jak zespół odpowiedzialny za tą porażkę. Teraz mamy pomysł i sposób na to, aby wygrać z Lechem - przyznał szkoleniowiec Korony. - Cały czas będę bronić swoich piłkarzy. Oni nie traktują tych zdobytych 24 punktów jako minimum. Z ich rozmów można wywnioskować, że na wiosnę chcą się liczyć w walce o wysokie cele. Aby jednak było to możliwe, trzeba jeszcze zdobyć przed przerwą cztery punkty. To było już wiadome od około trzech kolejek - zakończył Marcin Sasal. Na konferencji prasowej był także Andrzej Niedzielan, który w Zabrzu wrócił do składu po długiej przerwie spowodowaną kontuzją. "Wtorek" wypowiedział się m.in. na temat konkurencji w rankingu na najskuteczniejszego snajpera ekstraklasy. - Chyba na początku ligi to ja byłem w tak dobrej dyspozycji, że po miesiącu przerwy nikt nie zdołał mnie przegonić w klasyfikacji na króla strzelców. To jednak nie jest najważniejsza sprawa. Fajnie, że jestem na czołowym miejscu w tym rankingu, ale najistotniejsza jest gra o punkty. Chcemy wygrać z Lechem, a rzeczą drugorzędną jest to, kto strzeli bramkę. Jeśli trener na mnie postawi i zdobędę gola, to będzie rewelacyjnie. Nie ma znaczenia czy zwyciężymy 1-0 czy 10-0 - stwierdził Niedzielan. Czy "Wtorek" jest już w pewni przygotowany do rywalizacji z mistrzem Polski? - Jestem do dyspozycji trenera i w tej chwili nic mi nie dolega. Jeśli szkoleniowiec na mnie postawi, to będę gotowy do gry - zdradził najskuteczniejszy zawodnik Korony. Na konferencji był także Edi Andradina, który jest pomysłodawcą inicjatywy "Bądź Dawcą - Uratuj Życie". Bliska osoba Ediego przeszła bowiem w ostatnich dniach przeszczep serca. Narząd pochodził od tragicznie zmarłej kobiety i dzięki jej wcześniejszej zgodzie udało się uratować młodego 14-letniego chłopca. Kapitan Korony poruszony całą sytuacją chce zwrócić uwagę na ten problem, a pozostali piłkarze i cały klub bardzo chętnie przyłącza się do tej inicjatywy.