Z zeznań byłych zawodników Korony wynika, że Dariusz W. nie tylko zlecał pośrednikowi Andrzejowi B. kupowanie meczów, ale razem z asystentem Andrzejem W. był gotów niszczyć kariery ludzi, usiłujących sprzeniewierzyć się mafijnym metodom. - Zarabiałem 2500 złotych na rękę. Jak ktoś miał na utrzymaniu żonę i dzieci, to tych parę stówek, wpłacanych co tydzień na kupienie kolejnego spotkania było dla niego dużym problemem. Ja kiedyś poszedłem do banku i wziąłem 5000 złotych kredytu, żeby mieć z czego składać się na łapówki. Było mi wstyd, że muszę ciągle pożyczać forsę od kolegów - powiedział w prokuraturze Marek Gołąbek, wówczas zawodnik kieleckiej drużyny.