Ostateczna - według katalońskich mediów - oferta Barcelony ma prezentować się następująco: 34 mln euro gotówki plus 6 mln euro zmiennych, w zależności od osiągnięć zawodnika. Podobną taktykę Barcelona zastosowała przy zakupie Alexisa Sancheza. "Kanonierzy" woleliby otrzymać całą kwotę 40 mln euro od razu, ale również i oni muszą być już zmęczeni przeciągającymi się negocjacjami. Angielska bulwarówka "Daily Star" poinformowała, że Londyńczycy wykonali dwie wersje oficjalne fotografie kadry - jedną z Ceskiem Fabregasem w opasce kapitańskiej, natomiast na drugiej zabrakło Hiszpana, a opaskę po nim przejął Robin van Persi. Oczywiście na wypadek gdyby porozumienie z Barceloną zostało zawarte. Pewne jest, że do ewentualnego transferu dorzuci się sam Fabregas - Barcelona mogła podnieść swoją propozycję, ponieważ Cesc zgodził się na obniżenie pensji o milion euro w każdym roku przygotowanego pięcioletniego kontraktu. Stąd w ofercie dla Arsenalu 34 mln euro płatne natychmiast, a nie 29 mln euro, jak wcześniej upierali się Katalończycy. Nieco zamieszania zasiała poranna publikacja "Asa". Według madryckiej gazety, w oczekiwaniu na finał negocjacji Fabregas miał zastanawiać się nad powrotem do rozgrywania meczów sparingowych w barwach Arsenalu. Gwiazdor "Kanonierów" nie chce ryzykować spadku formy spowodowanego przeciągającym się trenowaniem na osobności. Czytaj również: Juan Mata kluczem do transferu Fabregasa?