O Yaya Toure, defensywnego pomocnika z Wybrzeża Kości Słoniowej zabiega kilka klubów Premier League. Chciałby go Arsenal, chciałby Manchester City, na razie nie wiadomo tylko jak bardzo Barca chce go zatrzymać. Toure to jeden z najlepszych defensywnych pomocników świata, piłkarz dla Barcy absolutnie kluczowy, choć kibic drużyny Guardioli wymieni przed nim pewnie z osiem innych nazwisk. Od Messiego, Eto'o, Henry'ego, przez Iniestę, Xaviego i Alvesa, po Puyola i Marqueza. A na deser dorzuci do tego Valdesa. Z kłopotu bogactwa może urodzić się problem. Tak jak w Madrycie AD 2003. Tam też tak ważni byli Zidane, Figo, Ronaldo, Casillas, Raul i Roberto Carlos, że Claude Makelele musiał zadowolić się ochłapami (to znaczy najniższą pensją, biegać miał oczywiście najwięcej). Nie chciał, poszedł do Chelsea, co uznawano potem za początek końca galaktycznego imperium nr 1. Dziś Perez wraca do Realu i budując nową drużynę starych błędów ma nie powtórzyć. W Madrycie wierzą, że plecy Kaki zabezpieczy Lass Diarra porównywany oczywiście do Makelele (Lass uczył się futbolu u boku Claude). Kiedy Toure przychodził do Katalonii dwa lata temu otrzymał pensję nieco ponad dwa mln euro za sezon. Podwyżka miała nastąpić w ubiegłym roku, ale po fatalnej grze (nie Toure, ale Barcy) szefowie klubu postanowili, że nikt z piłkarzy nie dostanie ani grosza więcej. Ci, którzy zawalili najbardziej, czyli Ronaldinho i Deco zgarnęli po osiem mln euro i odeszli z klubu, Toure zarobił dwa i został. W tym sezonie znów grał świetnie, był twardszy od skały w tyłach i zaskakująco kreatywny w ofensywie. Gol w finale Pucharu Króla był majstersztykiem (takiego samego po solowym rajdzie zdobył jeszcze w ligowym meczu z Mallorką), znakomita była też gra na stoperze w decydujących spotkaniach Champions League z Chelsea i Manchesterem. Toure nie wybrzydzał. Inny defensywny pomocnik Keita odmówił Guardioli, który chciał go wystawić na lewej obronie, a mierzący 191 cm Yaya stawał tam, gdzie go drużyna potrzebowała. Katalonia ma dziś jednak innych bohaterów. Władze Barcy ogłosiły co prawda, że w pierwszym rzędzie podwyżki dostaną Messi (choć zarabia cztery razy tyle co Toure), Iniesta i Toure, ale agent piłkarza WKS ocenił nową ofertę katalońskiego klubu jako śmieszną. No i zaczęły się spekulacje, bo o defensywnego pomocnika Barcy już od roku zabiega Arsene Wenger. ZOBACZ CO NAM POWIEDZIAŁ TOURE PO MECZU FC BARCELONA Z WISŁĄ KRAKÓW: