On sam twierdzi, że tak. - Mam nadzieję, że w niedzielę utrzymam żółtą koszulkę. Mamy mocny zespół, aby wygrać Tour de Pologne - powiedział. Przekonamy się o tym już około 16.00, kiedy zakończy się tegoroczna impreza. Na pewno jednak drugi w klasyfikacji generalnej Australijczyk Cadel Evans (Davitamon-Lotto), czy kolejni - Włoch Alessandro Ballan (Lampre) i Marek Rutkiewicz (Intel Action) nie powiedzieli ostatniego słowa. Nie można także zapominać o innym Niemcu Jensie Voigcie (CSC), który traci 43 sekundy do lidera, czy o Włochu Vincenzie Nibalim (Liquigas), 46 sekund straty, który powinien zastąpić w roli lidera tej ekipy Stefana Garzellego. Ciekawy etap Nikt nie może narzekać na emocje podczas sobotniego, nazywanego królewskim, etapu Tour de Pologne. Od startu coś się działo, kolarze ani przez chwilę nie dawali sobie odpocząć, a przecież mieli do przejechania 162,4 kilometra, w tym pięć górskich premii I kategorii. Jednym z bohaterów etapu był z pewnością Joost Posthuma z Rabobanku. Holender uciekał przez 100 kilometrów, większość czasu z kilkoma innymi zawodnikami, wygrywając trzy premie górskie i zostając liderem tej klasyfikacji. - Zielona koszulka nie była moim głównym celem. Chciałem zamieszać w klasyfikacji generalnej - powiedział na mecie Posthuma, który ukończył etap na 35. miejscu ze stratą 5.32 min do Schumachera. Schumacher, ale nie Michael Niemiec ma bardzo udany ten rok. Pod koniec sierpnia zwyciężył w wyścigu Eneco Tour, w którym wygrał także prolog (jazda indywidualna na czas), a w maju dwa razy był pierwszy na etapach Giro d'Italia (trzecim i osiemnastym). Teraz ma szansę, aby zwyciężyć w Tour de Pologne. Schumacher, mimo wszystko, jeszcze nie jest tak znany jak jego rodak Michael, siedmiokrotny mistrz świata Formuły 1, zdarzają się mu więc sytuacje, że ludzie pytają się go, czy on i kierowca wyścigowy są rodziną. Ponieważ w Niemczech nazwisko Schumacher jest bardzo popularne odpowiedź brzmi: nie. Pokonani przez góry Sobotni etap był prawdziwym wyzwaniem dla kolarzy. Ze 153, którzy do niego wystartowali, ukończyło go tylko 119. Oznacza to, że aż 32 zawodników wycofało się w czasie jego trwania. Wśród nich byli zwycięzca piątkowego etapu Francuz Staphane Auge (Cofidis), jego rodak, niezły góral Samuel Dumoulin (AG2R), Polak Seweryn Kohut (Miche), czy Estończyk Jaan Kirsipuu (Credit Agricole), który osiem razy wygrywał etapy podczas Tour de Pologne. Do mety w Karpaczu co prawda dojechali, ale szanse na końcowe zwycięstwo stracili m.in. wspomniany już Garzelli, czy Polacy Bartosz Huzarski, Cezary Zamana (obaj Intel Action) oraz Dariusz Baranowski (Astana). Wszyscy stracili 19.43 min do Schumachera. Paweł Pieprzyca