Oczywiście chodzi o Fernando Torresa, wielką nadzieję reprezentacji Hiszpanii na wymarzony sukces podczas mundialu w Niemczech. Popularny "El Nińo" treningi rozpoczął jako 11-letni chłopiec i jego talent szybko docenili trenerzy Atletico Madryt, klubu któremu rodzina "Dzieciaka" kibicowała od kilku pokoleń. Swoje pierwsze trofeum zdobył jako 15-latek, gdy "Rojiblancos" wygrali turniej Nike Cup. Ogromny talent Torresa potwierdziły niebawem mistrzostwa Europy U-16. Wychowanek Atletico był najlepszym strzelcem imprezy, a młodzi Hiszpanie sięgnęli po złote medale. "El Nińo" był cudownym lekarstwem dla Atletico, po tym jak stołeczny klub, zaledwie trzy lata po mistrzowskim tytule w 1996 roku, ... spadł do Segunda Division. Debiut zaliczył jeszcze na drugoligowym froncie (21 maja 2001 roku przeciwko Leganes i zdobył zwycięskiego gola) i szybko wlał w serca kibiców Atletico nadzieję na lepszą przyszłość. Włodarze "Rojiblancos" przytomnie odrzucili ofertę Valencii (działacze z Mestalla proponowali 2 miliony euro), a Torres i odrodzone Atletico znów z powodzeniem rywalizuje w Primera Division. "Dzieciak" regularnie mocno daje się we znaki zwłaszcza FC Barcelonie, której wbił już 8 goli. Za każdym razem jego trafienia decydowały o porażkach "Dumy Katalonii" z "Rojiblancos". Trochę mniej szczęścia ma tylko w prestiżowych derbach Madrytu, bowiem jak dotychczas nie udało mu się jeszcze pokonać bramkarza Realu. Jego forma nie mogła umknąć uwadze także selekcjonerom reprezentacji. Mimo młodego wieku Fernando Torres rozegrał już 27 spotkań w kadrze (debiut 6 września 2003 roku w zwycięskim 3:0 meczu z Portugalią w Guimaraes), strzelając w nich 10 goli. Już teraz chętnie widzieliby go w swoim zespole trenerzy Newcastle United, Chelsea, Arsenalu czy też Interu oraz Milanu. Na razie jednak "Dzieciak" chce wypełnić obowiązujący do czerwca 2008 roku kontrakt z Atletico i spróbować powalczyć z "Rojiblancos", których szeregi są regularnie wzmacniane (ostatnio Kezman, Petrov, latem być może Rosicky) w Lidze Mistrzów. Hiszpańscy kibice nie martwią się więc dyspozycją Raula (symbol Realu może nawet kosztem Reyesa, Luisa Garcii lub Davida Villi stracić miejsce w kadrze!), bowiem teraz na Półwyspie Iberyjskim najczęściej wymienianym piłkarzem, oczywiście oprócz Ronaldinho, jest właśnie Fernando Torres. Czy "Torresmanią" zarażą się również piłkarscy kibice na całym świecie? O tym przekonamy się na czerwcowym mundialu. Rafał Dybiński