Boski Fernando w Anglii nauczył się jednego - szacunku dla mediów. Najdłużej spośród wszystkich Hiszpanów odpowiadał na pytania w mixed zone po dzisiejszym spotkaniu. Graczem meczu wybrano Davida Villę, ale to gol i rajdy blondyna rodem z Atletico, strzelającego gole dla Liverpoolu wywoływały największą radość w sektorach hiszpańskich kibiców. - W piłce gra się zawsze do końca, o czym przekonaliśmy się właśnie dzisiaj. Wydawało się, że nie wygramy, a jednak udało się! Dokonaliśmy tego - podkreślał Torres. - Do końca nie znaczy do 90. minuty, tylko do końcowego gwizdka sędziego, bo przecież drugiego gola strzeliliśmy już po regulaminowym czasie gry.Tak samo w fazie grupowej i całym turnieju, trzeba bić się do końca o zwycięstwo - dodał. Notował w Innsburcku Michał Białoński