Maleńki koszykarz 76ers zdobył tym razem jedynie 20 punktów, trafiając tylko 6 z 24 oddanych w trakcie meczu rzutów. Inaczej lider Raptors, Vince Carter. Ten zaaplikował rywalom 39 "oczek". Podwajanie Iversona w defensywie okazało się bardzo dobrą taktyką w tym spotkaniu. Iverson został zupełnie wybity z rytmu. Kibice w Air Canada Center oklaskiwali natomiast kolejne świetne akcje Vince'a Cartera. Raptors dzięki nim zdominowali grę zwłaszcza w ostatniej kwarcie. - Tak musimy grać także w ostatnim meczu. Zrozumieliśmy, że nie ma w NBA zawodnika, który w sytuacji jeden na jeden z Iversonem dałby mu radę. Wiedzieliśmy przed tym meczem, że jeśli Iverson zdobędzie znowu przeszło pięćdziesiąt punktów, nie wygramy - wyjaśniał Vince Carter. Maleńki rozgrywający 76ers przestrzelił 10 z 12 pierwszych rzutów. Skończył mecz z 20 punktami na koncie, a przecież do tego momentu jego średnia meczowa przeciwko Raptors wynosiła 39 "oczek"! Rookie Morris Peterson zdobył 17 punktów. Tyle samo co Antonio Davis, tyle tylko, że rutynowany Davis dołożył jeszcze 13 zbiórek. Peterson, który do tej pory w 10 grach play off zdobył ledwie 20 punktów dla Raptors, tym razem błysnął. Na początku ostatniej kwarty dwukrotnie trafiał z dystansu, dając Raptors 8-punktowe prowadzenie, po tym jak 76ers udało się zniwelować 19-punktowy deficyt do ledwie dwóch punktów różnicy. Po layupie Cartera Raptors prowadzili już 11 punktami, bo Iverson przestrzelił cztery pierwsze rzuty w ostatniej kwarcie. - Mieliśmy kapitalny powrót do gry, ale niestety roztrwoniliśmy to - wyjasniał coach 76ers, Larry Brown. Zobacz rywalizację w play off 2001