- Nie poszło tak, jak to sobie wyobrażałem. To strzelanie nie było "moje". Więcej było w tym emocji niż normalnej pracy. Mimo tego wiedziałem, że mogę walczyć jeszcze o medale. Niestety, po drugiem pudle, zdawałem sobie sprawę, że o podium będzie bardzo ciężko. Potem było najważniejsze, by zakwalifikować się do biegu ze startu wspólnego - skomentował wicemistrz olimpijski z Turynu. Sikora w czwartek na trasę wybiegł jako pierwszy. Nie było to najlepsze dla niego rozwiązanie. - Nie poradziłem sobie z tym. Bardzo ciężko startować z takim numerkiem, zwłaszcza wtedy, gdy jest to bieg dla kogoś najważniejszy. A taki był dla mnie - ocenił. Przy pierwszej wizycie na strzelnicy długo nie oddawał czwartej próby. Czekał, ale efekt był zły - pudło. - Wiedziałem, że jak oddam go automatycznie to byłby niecelny. Dlatego przytrzymałem, ale niestety też nie trafiłem. Przeszkadzał trochę wiatr. Na pierwszym strzelaniu wiał z prawej, na drugim z lewej. Trzeba było dużo myśleć przy tym - powiedział. Na co liczy w niedzielę w ostatniej konkurencji - biegu ze startu wspólnego, w którym w Turynie zdobył srebrny medal? - Na dobry występ - odparł. Marta Pietrewicz, Whistler