Polski pięściarz po wygranej nad Michaelem Grantem nie planuje zbyt długiego odpoczynku. Bokser już za 3 miesiące chce stoczyć kolejny pojedynek i zaprezentować się przed szeroką rzeszą fanów boksu zawodowego. Adamek w rozmowie z BoxingNews.pl opowiedział nam o swoich odczuciach po walce, ocenił dyspozycję rywala oraz odniósł się do słów krytyki jakie pod jego adresem wysuwał Krzysztof Kosedowski. Łukasz Głowacki: Jak czujesz się po walce z Michaelem Grantem? Rywal chyba trochę cię poobijał? Tomasz Adamek: - Jeżeli chodzi o zmęczenie fizyczne to wcale go nie czuję. Poza jakimiś rozcięciami, bo jestem trochę podrapany na twarzy, to raczej nie mam żadnego uszczerbku na zdrowiu. Fizycznie nie jestem jakoś zmęczony, bo nawet po walce nie byłem. Nie było jakiegoś wielkiego tempa tej walki, tak jak to było w walce z Arreolą. Czy bardzo odczuwałeś ciosy zadawane przez Granta? - Uderzenie Grant ma bardzo mocno. Jeżeli trafiał mnie prawą to czułem to uderzenie i nawet jeśli cios wyłapywałem na bark to odczuwałem jego siłę. Nawet, gdy mnie nie trafiał to czułem jak te ciosy świstały mi nad głową, gdy szedłem w dół. Wiedziałem, że on ma mocne uderzenie. Raz odczułem siłę jego ciosu na głowie, to było w 5, albo w 6 rundzie. Grant to kawał chłopa także "power" ma! Może nie jest szybki, ale trzeba przyznać, że jest bardzo silny. Czy był to najsilniej bijący ciężki, z jakim walczyłeś w dotychczasowej karierze? - Myślę, że tak. Z tych największych był najsilniej bijącym. Arreola także nie bił słabo, ale Grant jak na zawodnika bijącego pojedyncze ciosy bił dużo silniej. Moim zdaniem ma mocniejszą rękę niż Arreola. Jaki był plan taktyczny na ten pojedynek? - Miałem chodzić na nogach i unikać ciosów, a w miarę możliwości zadawać te ciosy. Plan był taki, abym skracał dystans zadawał dwa-trzy ciosy i znów tańczył. Po walce Grant powiedział, że będzie ci ciężko walczyć z takimi pięściarzami jak Kliczko, bo nie dysponujesz silnym ciosem jak na wagę ciężką. Jak to skomentujesz? - Szybkość to jest mój atut. Wiadomo, że ja nie urodziłem się takim zawodnikiem jak Mike Tyson, który przewracał 90 procent swoich rywali. Wiadomo, że ja takim bokserem nie jestem, nigdy nie byłem i nigdy nie będę. Natomiast moje atuty są takie jakie są. Jeżeli mocno trafię to mogę przewrócić i ciężkiego. Można powiedzieć, że on w pewnym momencie był naruszony, bo sam czułem, że chwiał się ze dwa razy po zadaniu przeze mnie ciosów. Dzisiaj każdy może gadać, że on nie odczuwał moich ciosów. On odczuwał, ale zdaje mi się, że nie był na tyle trafiony, aby się przewrócić. Mnie to wystarcza, aby wygrywać pojedynki w wadze ciężkiej. Ja nie mówię, że będę wszystkich nokautował. Każdy ma prawo do swojej oceny, tak samo kibic jak i rywal. Ja jestem zadowolony, bo zwyciężyłem. Pokazałem po raz kolejny, że mimo, iż walczyłem z wielkim chłopem, który znokautował w karierze ponad trzydziestu bokserów, to potrafiłem go oszukać i zdecydowanie wygrać. Wygrałem 9 z 12 rund. Czy Grant cię czymś zaskoczył? - Znaliśmy jego taktykę i wiedzieliśmy co robi w ringu, więc niczym mnie nie zaskoczył. Roger powiedział po walce, że Grant polepszył technikę. Kiedyś był bardzo chaotyczny i stawał frontem do przeciwnika. Roger powiedział mi po walce, że nie widział go przez 3 lata i był zaskoczony tym, że się zmienił i rozwinął. Ja wiedziałem, że walka nie będzie łatwa. Dla mnie ważne było to, że muszę wygrać i wygrałem. Czy miałeś pewność, że prowadzisz na punkty przed ostatnią rundą, bo w 12 rundzie poszliście w pewnym momencie na totalną wymianę? Na ogół większość pięściarzy pewnych zwycięstwa na punkty stara się te ostatnią z rund tylko przetrzymać. - Ja czułem, że prowadzę na punkty, bo Roger powiedział mi w narożniku "wygrywasz wysoko rób dalej to co robiłeś i bardzo ostrożnie trzymaj go na dystans". Ja jako wojownik chciałem zaakcentować ostatnią rundę i zaatakowałem. Ja czytałem komentarze, że w 12 rundzie byłem trafiony. Absolutnie tak nie było! Miałem pełną kontrolę i widziałem, że on zadaje ciosy chaotycznie. Na 3-4 zbierałem większość na blok i to wszystko. Wygrałeś walkę z prawdziwym, dużym ciężkim. Kto następny? - Tego jeszcze nie wiem, bo walka była w sobotę. Mam nadzieję, że walka o mistrzostwo świata przyjdzie po nowym roku. Teraz bracia Kliczko mają swoje walki. Naszą walkę można zrobić w lutym lub marcu. HBO nie ma już w tym roku budżetu na wielkie walki i oni szykują się na początek przyszłego roku na pokazywanie wielkich pojedynków. Także możemy oczekiwać walki o pas na początku przyszłego roku. Jak Bozia pozwoli to zawalczę na koniec listopada (wstępna data 30 listopada), albo na początku grudnia. Najprawdopodobniej walka odbędzie się w Prudential Center, ale jeszcze tego na 100 procent nie wiem. A nazwiska rywali, które pojawiają się w prasie czyli Lance Whitaker czy Odlanier Solis są dla ciebie ciekawe? Chciałbyś z nimi walczyć, a może eliminator z Davidem Tuą? Adamek jest pierwszy w WBO, a Tua drugi... - Z Davidem Tuą nigdy nie będę walczył, bo to jest zawodnik Rogera Bloodwortha. Co do miejsca w rankingu to, co z tego? David to mój kolega. Przyjaźnimy się i nie będę z nim walczył. Teraz musimy poczekać kilka dni i na pewno jakiś przeciwnik będzie. Twoja menadżerka powiedziała, że kolejną walkę stoczysz w listopadzie. Zdążysz odpocząć i zregenerować siły? - Ja już powiedziałem, że fizycznie nie jestem zmęczony, bo to nie było jak z Arreolą cztery ciosy pod rząd, tylko pojedyncze trafienia. Jeszcze niedawno mówiło się o grudniowym terminie i pojedynku transmitowanym przez HBO. Czy walka w listopadzie oznacza, że twój pojedynek nie będzie transmitowany przez HBO? - Moja kolejna walka będzie także w PPV. Musimy przyzwyczajać kibiców do tego, że walki są w PPV. Walki muszą być na HBO PPV, albo tylko na PPV tak jak to było w tej walce. Jak już powiedziałem HBO nie ma już pieniędzy w tym roku na wielkie walki. Dopiero w przyszłym roku będzie szansa pokazać się na ich antenie. Na pewno po nowym roku pojawię się na antenie telewizji HBO. Walka z braćmi Kliczko lub Davidem Haye? Uważasz, że po nowym roku będziesz już gotowy na takie starcie? - Roger powiedział, że tak. Jeżeli dostanę konkretną ofertę, to przecież jest to dla mnie szansa. Wiadomo, że jeżeli walczysz z mistrzem to nigdy nie jesteś faworytem. Dla mnie to nie ma znaczenia. Moim celem jest zdobycie tytułu mistrza świata i mam nadzieję, że tego dokonam. Czy masz już informacje o ilości sprzedanych pakietów PPV? - Tego się szybko nie dowiemy, bo na wyniki czeka się klika dni. Nad jakimi elementami uważasz, że musisz jeszcze popracować? - Dalej to co robiliśmy. Poruszanie się w ringu i zadawanie ciosów. Tego nie da się wypracować do perfekcji w jeden obóz. Będziemy cały czas nad tym pracowali. W studiu Polsatu Przemysław Saleta, Andrzej Gmitruk i Krzysztof Kosedowski zgodnie stwierdzili, że na pewno nie powinieneś przez jakiś czas myśleć o walce z Kliczko. Jak to skomentujesz? - Tak jak mówiłem wczesnej. Każdy ma prawo do komentowania twoich walk w dobry sposób, a jak cię nie lubi to w zły. Ja tego nie zmienię. Każdy ma prawo do oceny. A jeżeli wszystko będzie dobrze to zawalczę jeszcze jedną walkę i następną stoczę już o mistrzowski pas. Jakie masz plany na najbliższe tygodnie? Odpoczynek, albo przyjazd do Polski, a może coś innego? - Jeszcze nie wiem co będę robił. Pewnie na kilka dni przylecę do kraju. Krzysztof Kosedowski powiedział, że winę za twoją złą postawę podczas walki winić należy Rogera Bloodwortha. Kosedowski powiedział: "Mało tego, brakuje mi trenera z prawdziwego zdarzenia w narożniku Tomka. Przecież Roger Bloodworth zepsuł naszego Gołotę teraz bierze się za prowadzenie naszego mistrza. I przede wszystkim bardzo brakowało Andrzeja Gmitruka." - Krzysiu Kosedowski to nie pierwszy raz tak mówi. On raz mówi dobrze, a raz źle. Ja się tym nie przejmuje. Jeden trzyma twoją stronę, a drugi nie. Ja twierdzę, że się rozwijam, bo unikam ciosów i więcej się poruszam. Tak było w walce z Arreolą, tak samo teraz i to wszystko. Ja mam nowego trenera i jestem zadowolony. Dziękuję za rozmowę. - Również dziękuję i pozdrawiam. Rozmawiał: Łukasz Głowacki/BoxingNews.pl