Na początku września ubiegłego roku Tkaczyk doznał kolejnej kontuzji kolana, która wyeliminowała go z gry na kilka miesięcy. Przez to nie zagrał w ostatnich mistrzostwach Europy w Austrii. W sobotę wrócił na boisko w ostatnim meczu fazy grupowej Ligi Mistrzów pomiędzy Rhein Neckar Loewen a Bosną Sarajewo (30-24). - Przerwa była zbyt długa, aby mówić o dobrym występie. Zabrakło przede wszystkim kondycji i pewności siebie. Jestem jednak pewny, że wkrótce wrócę do wysokiej dyspozycji. Potrzeba jedynie cierpliwości - powiedział rozgrywający niemieckiego zespołu. W 1/8 finału Ligi Mistrzów jego Rhein Neckar Loewen zmierzy się z hiszpańską Pevaversą Valladolid. Pierwsze mecze tej fazy odbędą się 27-28 marca, a rewanże 3-4 kwietnia. - Moja forma będzie zdecydowanie lepsza i na pewno zagram. Dla nas to losowanie było dosyć korzystne, ponieważ ten rywal jest spokojnie w naszym zasięgu. Mogliśmy trafić zdecydowanie gorzej - ocenia Tkaczyk. O wiele trudniejszego rywala ma natomiast Vive Targi Kielce, którego przeciwnikiem będzie jeden z najsilniejszych na świecie zespołów HSV Hamburg z braćmi Marcinem i Krzysztofem Lijewskim w składzie. - Nie oszukujmy się, przed polskim zespołem jest piekielnie trudne zadanie. HSV to przecież światowa czołówka. Spełniło się jednak życzenie Bogdana Wenty, który chciał trafić na tego rywala. Poza tym dwumecz z takim przeciwnikiem świetnie wpłynie na promocję piłki ręcznej w Polsce, a bracia Lijewscy będą mieli okazję zaprezentować się przed polską publicznością - ocenił Tkaczyk. - Nie liczyłbym natomiast na to, że zespół z Hamburga zlekceważy kielecką ekipę. Zespół Wenty jest bowiem objawieniem tegorocznych rozgrywek i wszyscy w Niemczech są zaskoczeni ich awansem do 1/8 finału LM. Ich mecze były tutaj szeroko komentowane i wszyscy już wiedzą gdzie są Kielce - dodał Tkaczyk. Czytaj też: Trener HSV zadowolony, że trafił na Vive Wenta: Spotkanie z HSV nas nie przeraża