- Znam Heinza bardzo dobrze. Wiem, że jest tytanem pracy, ma mnóstwo bardzo dobrych pomysłów i potrafi odpowiednio umotywować do ciężkich treningów - dodał Thoma. Jednym z zadań austriackiego szkoleniowca było stworzenie silnej drużyny. Mistrzostwa w Oberstdorfie pokazały, że jeszcze dużo nam brakuje do czołówki. - Wy chcielibyście wszystko od razu! Tak się nie da. Aby stworzyć silną drużynę, trzeba czasu. Bo w ciągu roku, a on nawet tyle nie jest pierwszym trenerem, tego zrobić się nie da. I nie ma znaczenia czy szkoleniowcem jest Heinz czy ktoś inny. Poza tym, wcześniej też nie mieliście drużyny. Musicie uzbroić się w cierpliwość i pozwolić trenerom i skoczkom spokojnie dążyć do celu. Nerwowymi ruchami, tym bardziej na rok przed igrzyskami olimpijskimi, nie da się zaradzić problemom - stwierdził Thoma. - W sporcie nic nie jest dane na zawsze. W Val di Fiemme Adam miał dwa złote medale, teraz nie zdobył żadnego. Ale za rok, czy dwa lata, może znów sięgnąć po najwyższe laury. Nie sądzę, aby to już był koniec kariery Adama. To jest wielki mistrz, który ma tylko lekką obniżkę formy. Poza tym w Oberstdorfie był blisko medalu. Na dużej skoczni był trzeci po pierwszej serii. Drugi skok mu nie wyszedł, ale może to ogromna presja, jaka na nim ciąży, była tego powodem. Wydaje mi się jednak, że Adam, z Heinzem Kuttinem, dobrze się rozumieją i mogą jeszcze wiele razem osiągnąć - dodał.