W pierwszym sezonie ligowym w 2006 roku grały tylko cztery drużyny. Obecnie jest już 81 zespołów, które rywalizują w sześciu klasach rozgrywkowych. - Na początku cieszyłem się, że jest tak dużo klubów, ale dzisiaj już mniej entuzjastycznie do tego podchodzę. W takim na przykład Opolu są dwa zespoły i to jest lekka przesada, bo wystarczyłby jeden. Zamiast iść w ilość powinniśmy iść teraz w jakość. Nie zmienia to jednak faktu, że nastąpił ogromny rozwój, czego się chyba nikt nie spodziewał - ocenił menedżer Panthers Wrocław Jakub Głogowski. Obok Warszawy właśnie stolica Dolnego Śląska, która jest gospodarzem światowych igrzysk, była jednym z pierwszych miast, gdzie futbol amerykański zaczynał podbój polskiej ziemi. Zespół The Crew Wrocław w 2006 roku zgłosił się do gry w lidze czeskiej i był też w czwórce drużyn inaugurujących pierwszy sezon w krajowych rozgrywkach. Głogowski szybki rozwój tego sportu we Wrocławiu tłumaczy m.in. otwartością miasta. - Ta wielokulturowość mogła mieć na to duży wpływ. Zajęli się tym akurat ludzie pasjonaci, a nie żadni działacze. Nie robili tego dla zarobku, ale dlatego, że polubili tę dyscyplinę. Poświęcali swój czas, pieniądze i nie oczekiwali niczego w zamian. Poza tym Polska ma to do siebie, że dużo czerpie z Ameryki, jest w nią wpatrzona i to też na pewno pomogło w rozwoju. Dzisiaj wrocławski zespół nosi nazwę Panthers i należy do krajowej czołówki. W 2016 roku wygrał Ligę Mistrzów, co jest największym sukcesem w krótkiej historii. Szybki rozwój klubu, prężne działania i popularność sprawiły, że dyscyplina znalazła się wśród czterech, które na prośbę organizatora zostały dopisane do programu World Games (pozostałe trzy to wioślarstwo halowe, żużel i kickboxing). - Cztery lata temu w Kolumbii nie było futbolu, a wcześniej był w Duisburgu. Wynika to z tego, że w Niemczech jest on równie, a może nawet jeszcze bardziej popularny niż u nas. Coraz więcej krajów podbija ta gra, bo jest praktycznie dla każdego. Czy ktoś jest duży czy mały, chudy czy tęższy - każdy znajdzie dla siebie miejsce - zaznaczył Głogowski. Początkowo turniej futbolu na World Games miał być rozgrywany na 40-tysięcznym Stadionie Wrocław. Ostatecznie odbędzie się na mniejszym, ale zmodernizowanym Stadionie Olimpijskim, który posiada specjalne boisko do tej gry. - Prawdopodobnie jest to jedyny obiekt w Europie ze specjalnie przystosowanym tylko do futbolu amerykańskiego boiskiem. Są oczywiście większe, gdzie rozgrywa się mecze, ale tam się rysuje linie na boisku do gry w piłkę nożną. My mamy dom tylko dla siebie - podkreślił menedżer Panter. W turnieju, poza Polską, biorą udział zespoły Niemiec, Francji i USA. Faworytami powinni być Amerykanie, dla których jest to sport narodowy, sięgający korzeniami 1869 roku. Super Bowl, czyli finał o mistrzostwo zawodowej ligi NFL, jest najważniejszym wydarzeniem sportowym w Stanach Zjednoczonych. Przed telewizorami zmagania dwóch najlepszych zespołów śledzi ponad sto milionów ludzi. Za 30-sekundowe spody reklamowe w trakcie transmisji trzeba płacić miliony dolarów. A jednak w sobotę ekipa USA przegrała z Niemcami. - Jasne jest, że Amerykanie nie przyjechali tu w pierwszym, a nawet drugim składzie, ale to jednak Amerykanie. Oni zawsze są mocni. Francja i Niemcy to też czołówka. Dla nas jeden wygrany mecz będzie już dużym sukcesem. W finale Ligi Mistrzów, gdzie nie byliśmy faworytami, pokazaliśmy, że sercem, zaangażowaniem potrafimy wiele zdziałać. Wierzę, że teraz będzie podobnie - podsumował Głogowski. Turniej World Games składa się z czterech meczów - w sobotę półfinały (USA - Niemcy i Francja - Polska), a w poniedziałek 24 lipca przegrani zagrają o brąz, zaś zwycięzcy o złoto.