Jak wytłumaczył Dariusz Baranowski z reprezentacji Polski, stało się to za sprawą włoskich grup. - Oni chcieli, aby zatrzymać czas po wjeździe na rundy. Potem miałaby się tylko odbywać walka o zwycięstwo na etapie - stwierdził Baranowski. - Tak się jednak nie stało. Czas biegł dalej i dlatego zawodnicy postanowili się zatrzymać. - Anulujemy wyniki etapu - zapowiedział Czesław Lang, dyrektor wyścigu, wchodząc na konsultacje do sędziów. To prawda, że pogoda nie rozpieszcza kolarzy. Z powodu złej aury już przed startem skrócono etap. Pierwotnie miał liczyć prawie 244 kilometry i prowadzić z Bielska Podlaskiego do Lublina. Ostatecznie w tym pierwszym miejscu zawodnicy tylko podpisali listę startową, a następnie, w autobusach, udali się na start ostry, który przeprowadzono w Siemiatyczach. Ponieważ miejsca, gdzie jest meta, nie zmieniono, to kolarze mieli do przejechania niewiele ponad 200 kilometrów. W środę kolarzom, oprócz zimna, do którego już się chyba przyzwyczaili, od samego początku towarzyszył deszcz. Nie zmieniło to jednak sposobu rozgrywania etapu przez zawodników. Już od lotnej premii rozegranej w Siematyczach, dwa kilometry po starcie, zaczęły się próby ucieczek. Ostatecznie udało się odjechać trójce kolarzy - był wśród nich reprezentant Polski Marcin Sapa. Oprócz niego uciekali Francuz Alexandre Blain z Cofidisu i Hiszpan Raul Alarcon ze Scotta. Jak widać Sapie, który dzięki wygraniu jednej lotnej premii i dwóm drugim miejscom, z 15 punktami powinien awansować na czoło klasyfikacji najaktywniejszych, nie przeszkadza pogoda, jaka panuje podczas tegorocznego Tour de Pologne. Po anulowaniu etapu cały jego wysiłek poszedł na marne. Cała trójka współpracowała w miarę zgodnie do 40 kilometrów przed metą. Wtedy na atak zdecydował się Alarcon, ale Sapa i Blain szybko go dogonili. Peleton był już jednak coraz bliżej. "Odskoku" spróbował jeszcze Polak, jednak na 22 kilometry przed metą i on musiał dać za wygraną. Na rundach peleton zachowywał się bardzo sennie. Kolarze chcieli, według słów Baranowskiego, zatrzymać czas po pierwszym okrążeniu, do czego jednak nie doszło. Gdy zaczęło się drugie okrążenie do ataku ruszył niezmordowany Alarcon. Za nim natychmiast pojechał lider Allan Davis. Australijczyk z Quick Stepu wytłumaczył chyba Hiszpanowi, że to koniec ścigania. Alarcon natychmiast spasował, chwilę później zrobił to cały peleton. Paweł Pieprzyca, Rafał Walerowski