Bennati poprzednie zwycięstwa etapowe w Tour de Pologne odnosił: raz w 2003 roku, dwa razy w 2005 i przed dwoma dniami w Elblągu. - Wreszcie zostałeś liderem Tour de Pologne. - Jestem bardzo zadowolony z kolejnego zwycięstwa etapowego, ale przede wszystkim z tego, że w końcu udało mi się zdobyć żółtą koszulkę. To był mój główny cel. - Po wygranej w Elblągu powiedziałeś, że jeżeli zdobędziesz żółtą koszulkę, to będziesz ją chciał dowieźć do końca wyścigu, ale potem dodałeś, że może ją "przejąć" Alessandro Ballan, twój kolega z ekipy. - W piątek będę jeszcze chciał powalczyć o zwycięstwo etapowe, ale potem do walki powinien włączyć się Ballan, który lepiej jeździ w górach. - Jak wyglądała czwartkowa walka na finiszu? - Uwielbiam taką końcówkę, jaka była w Poznaniu. Po prostu wymarzona dla mnie. - Ale przecież jesteś sprinterem, a w czwartkowej końcówce ostatnie 300 metrów było pod górę? - To mi jednak nie przeszkadza. Potrafię dobrze finiszować w takich warunkach. - Kto jest twoim najgroźniejszym rywalem podczas tegorocznego Tour de Pologne? - Początkowo obawiałem się Oscara Freire (kolarz Rabobanku - trzykrotny mistrz świata - przyp. red.), ale on już nie jedzie w peletonie (wycofał się przed środowym etapem - przyp. red.). Teraz jest nim Fabrizio Guidi z Phonaku, który w środę mnie pokonał, choć podczas tamtego etapu na finiszu popełniłem błąd. - Już niedługo mistrzostwa świata w Salzburgu (19-24 września). Na co liczysz w Austrii? - Jeszcze nie jestem pewny, czy znajdę się w kadrze, ale występ w światowym czempionacie jest moim marzeniem. Paweł Pieprzyca, Poznań Blog Czesława Langa tylko w INTERIA.PL