- Dla zawodników, którzy grają mniej w zagranicznych klubach takie mecze są potrzebne. Ja też się cieszę, że przyjechałem, chociaż miałem problemy z uzyskaniem zwolnienia w klubie - dodał popularny "Szymek". - Ciężko mi powiedzieć tak na gorąco, co zawaliliśmy. Na pewno to spotkanie będziemy analizować na następnych zgrupowaniach. W takim składzie zagraliśmy ostatni mecz. Nie ma, co się oszukiwać. Było dużo zmian i może, dlatego nasza gra tak wyglądała - tłumaczył Szymkowiak przyczyny porażki z Litwą. - Moim zadaniem i Sebastiana Mili, oprócz gry ofensywnej, była także asekuracja linii obrony. Trener tak nas ustawił. Kilka razy udało się przechwycić piłkę, zanotowaliśmy także kilka strat. Kiedy na placu gry pojawił się Radek Sobolewski wyglądało to trochę inaczej, ponieważ on jest defensywnym pomocnikiem mnie "wypychał" do przodu. Wówczas lepiej ta gra wyglądała. Szybciej przechodziliśmy z jednej strony na drugą. To już wyglądało mnie więcej tak, jak mamy grać - podkreślił 30-letni pomocnik tureckiego Trabzonsporu. Na przedmeczowej konferencji prasowej Szymkowiak mówił, że postara się swoimi podaniami otworzyć drogę do bramki Tomaszowi Frankowskiemu i w ten sposób pomoże przełamać mu strzelecką niemoc. - "Franek" fajnie, że ma sytuacje, ale nie może się "wstrzelić". Miejmy nadzieję, że się przełamie. Tomek gra w swoim klubie i na pewno jest w dobrej dyspozycji fizycznej, tylko brakuje celnego wykończenia akcji. Na pewno na zgrupowaniach będziemy starali się poprawić szwankujące elementy - zakończył Szymkowiak. Robert Kopeć, Andrzej Łukaszewicz; Bełchatów Zobacz galerię z meczu Polska - Litwa