Pomysł pojawił się już rok temu, ale mimo że zyskał aprobatę dyrektora Pucharu Świata w skokach Waltera Hofera, nie wszedł w życie. "Skoki to dyscyplina wrażliwa na pogodę. Dodatkowo ta wrażliwość bezustannie się zwiększa. Mamy już setki profesjonalistów, którzy trenują na najwyższym poziomie. Różnice między zawodnikami są mniejsze niż w przeszłości, a warunki na skoczni coraz częściej są decydującym czynnikiem" - podkreślił Kojonkoski. "Dlatego chciałbym w zawodach trzech serii. To oznacza mniej zawodników w drugiej rundzie i jeszcze mniej w finałowej, ale równocześnie zredukuje liczbę przypadkowych zwycięzców. Skoki będą w mniejszym stopniu zależały od szczęścia, a w większym od umiejętności" - dodał fiński trener. Pomysł Kojonkoskiego podoba się Adamowi Małyszowi. "To kwestia umiejętności. Jeśli trzeba zaatakować w drugiej serii, to tak rutynowanemu zawodnikowi jak ja przychodzi to łatwiej niż nowicjuszom" - powiedział Małysz.