Zbigniew Boniek na swoim blogu postawił tezę, że fizjologowie pracujący w polskich klubach popełniają błąd, rezygnując z ciężkich treningów w górach w okresie zimowym. (Boniek: Przygotowywanie w Polsce piłkarzy jest do bani!) Poprosiliśmy o opinię w tej sprawie jednego z zaczepionych przez Zibiego fizjologów. Czołowym trenerem przygotowania fizycznego, jaki pracuje w Polsce jest Ryszard Szul, który jest fizjologiem Legii, a wcześniej odnosił sukcesy z Wisłą Kraków za kadencji Henryka Kasperczaka. Szul uważa, że w wywodzie Bońka są argumenty "za" i "przeciw". - "Za" jest taki chociażby, że zabawy biegowe, zaprawa ogólnorozwojowa, czy marszobiegi w górskim terenie są bardzo dobre. Pod warunkiem, że są właściwie wykonywane - zaznacza Szul. - To znaczy, że musi być właściwa intensywność. To faktycznie musi być marszobieg - marsz i chodzenie po górach i wtedy rzeczywiście robi się wytrzymałość tlenową i ma to sens. - Minus jest taki, że w tym samym czasie możemy robić wytrzymałość z piłką. A trudno pogodzić góry z piłką, bo nie mamy takich ośrodków, gdzie byłyby i góry, i dobre warunki boiskowe - argumentuje fizjolog Legii. Ryszard Szul zwraca uwagę na fakt, że przerwa zimowa w Polsce i tak jest za długa, więc zwiększanie rozbratu z piłką może tylko zaszkodzić. - Pamiętajmy o tym, że mamy za długą przerwę między rundami, a nasi piłkarze od tych z mocnych lig odstają przede wszystkim techniką. Właściwie cały grudzień to przerwa i jeśli jeszcze teraz w styczniu na dwa tygodnie dołożymy góry, gdzie treningi skazują nas tylko na zabawę z piłką w hali, a to nie to samo, to zapewnimy sobie już drugi miesiąc bez kontaktu z boiskiem! Takie przygotowanie mija się przecież z celem - twierdzi. Fizjolog warszawian chwali sam pomysł chodzenia po górach. - Rozwija wytrzymałość tlenową i wytrzymałość siłową - wylicza. Według Szula bieganie po górach może być pomocne w hartowaniu charakterów piłkarzy. - I to chyba przede wszystkim Boniek miał na myśli, a tego się u nas nie robi. Z podobnych metod korzystał też Petrescu, czyli z testowanie charakteru piłkarza podczas takiego morderczego treningu - dodaje Ryszard Szul. - Miękki facet w takich warunkach odpadnie. Natomiast facet mocny, z charakterem, pomimo bólu zniesie takie warunki treningowe. Minus jest taki, że ciężki trening nie daje efektów w sensie fizjologicznym, ale plusem takiego prymitywnego treningu jest naturalna selekcja. Słabsi fizycznie i psychicznie podczas niego odpadną. W drużynie zostają sami twardziele. Dlatego w tym aspekcie trening w górach, to jest to!