- To był ciężki mecz. Trener nam w przerwie powiedział, że jeśli strzelimy drugiego gola, będzie nam się grało łatwiej. Tymczasem raz trafiliśmy w słupek, a raz w poprzeczkę. Końcówka meczu była dla nas bardzo ciężka - opowiedział były bramkarz Korony Kielce. Załuska dodał, że w finale rozgrywek, chciałby zmierzyć się w Glasgow Rangers. - Ostatni raz, kiedy graliśmy z nimi finale, nie skończyło się to dla nas zbyt dobrze. Chcę rewanżu! - grzmiał Polak, którego angielska prasa okrzyknęła bohaterem wtorkowego meczu. - Kilka razy uratowali mnie obrońcy, a kilka razy to ja uratowałem drużynę - odpowiedział jednak skromnie polski piłkarz. Szkoccy dziennikarze byli zachwyceni jego interwencją z doliczonego czasu gry. Polak wówczas w jakiś niewytłumaczalny sposób wyciągnął uderzenie Stephena Glassa. A po meczu przyznał: - Nie widziałem piłki, kiedy broniłem ten strzał. Na szczęście jakoś się udało nie puścić gola. Teraz drużynę Załuski czeka walka o finał Pucharu Ligi Szkockiej. Ostatniego półfinału Polak nie wspomina jednak zbyt dobrze. Zachowywał się wówczas agresywnie wobec przyjezdnych kibiców, za co został ukarany grzywną w wysokości 500 funtów. Załuska zapewnił, że tym razem się to nie powtórzy. - Trener by mnie chyba zabił, gdybym jeszcze raz to zrobił - śmiał się nasz bramkarz. Dundee ma szczęście do polskich bramkarzy. W zeszłym sezonie między słupkami szkockiego klubu stał Grzegorz Szamotulski. Teraz bramki drużyny strzeże Załuska. Trener Craig Levein jest zachwycony golkiperami znad Wisły. - Grzegorz Szamotulski, który potrafił zachować czyste konto, wybraniając cztery czy pięć strzałów podczas jednego meczu. Nie inaczej jest teraz z Łukaszem. Nasza obrona gra dość dobrze, ale Załuska, kiedy go potrzebujemy, zawsze jest na posterunku - chwalił naszych bramkarzy szkoleniowiec Dundee.