- Nie mam zamiaru rezygnować - powiedział Pat McQuaid dziennikarzom w Manchesterze, gdzie trwają mistrzostwa świata w kolarstwie torowym. Na początku marca czołowe grupy zawodowe wystartowały w Paryż-Nicea, mimo wezwań UCI do bojkotu wyścigu, które stowarzyszenie ASO zorganizowało, przy współpracy z francuską federacją, z obejściem międzynarodowych przepisów. Kolarze elity są gotowi ponownie złamać przepisy UCI, startując 13 kwietnia w klasyku Paryż-Roubaix. - Jest jeszcze 169 innych federacji narodowych, które chcą stosować się do naszych przepisów. Ekipy zawodowe postanowiły iść z ASO. Martwimy się tym, ale jeśli ASO utworzy nową organizację kierującą kolarstwem, i jeśli sponsorzy i grupy poprą ją, pozwolimy im odejść - dodał McQuaid. Jeszcze dobitniej o walce z ASO wypowiedział się w wywiadzie dla dziennika "Liberation" wiceprezydent UCI Hein Verbruggen, który przez wiele lat kierował światową federacją i był pomysłodawcą cyklu Pro Tour. Przyznał się do "porażki w wojnie z ASO". "Przegrałem, ale bardziej to porażka kolarstwa niż moja. ASO chce rozciągnąć swoją władzę na cały kolarski świat. Oni mają poparcie francuskiego prezydenta i ministra sportu. To była przegrana sprawa" - oświadczył holenderski działacz. Nie wiadomo jakie sankcje poniosą uczestnicy Paryż-Nicea. UCI nie podjęła jeszcze w tej sprawie decyzji. Przed wyścigiem ostrzegała, że kolarzom, którzy wystartują, a także francuskiej federacji, grożą bardzo poważne kary, włącznie z wykluczeniem z igrzysk olimpijskich w Pekinie. ASO posiada prawa do największych francuskich wyścigów, na czele z Tour de France. Utworzenie w 2005 roku cyklu Pro Tour, który miał skupiać największe wyścigi i najsilniejsze grupy, od początku nie podobało się stowarzyszeniu i było powodem ostrego konfliktu. Oficjalnie od tego sezonu Tour de France i inne wyścigi ASO są poza Pro Tourem.