Huzarski w niedzielę miał także jednak pecha. Na ostatnim zjeździe upadł i wybił sobie bark, co pod dużym znakiem zapytania stawia jego udział w zbliżających się mistrzostwach świata (Salzburg, 19-24 września). - Jak zdrowie? - zapytaliśmy na wstępie rozmowy Huzarskiego. - Nie zdążyłem do końca zaleczyć kontuzji, jakiej nabawiłem się w Karkonoszach, gdzie wybiłem bark, a w niedzielę upadłem na zjeździe na tę samą rękę i kontuzja się odnowiła. - Mimo wszystko jesteś chyba zadowolony, bo Twoim łupem padła zielona koszulka, dla najlepszego górala. - Oczywiście, ale jestem też smutny, bo najprawdopodobniej nie pojadę na mistrzostwa świata. - Nie ma już żadnej szansy, abyś wystartował w Salzburgu? - Raczej nie. Teraz przez dwa tygodnie nie mogę jeździć na rowerze, więc raczej na MŚ nie pojadę. Zobaczymy też, co powie lekarz. - W niedzielę miałeś taki plan, aby zaatakować i zdobyć zieloną koszulkę? - Nastawiałem się bardziej na wygranie etapu, ale jak zobaczyłem, że w ucieczce jedzie dwóch zawodników którzy zajmują wysokie miejsca w klasyfikacji generalnej, wiedziałem, że nic z tego nie wyjdzie i skupiłem się na zdobywaniu punktów w klasyfikacji górskiej. - To jesteś zadowolony z występu w tegorocznym Tour de Pologne, czy nie? - Oczywiście, że jestem. Zdobycie koszulki najlepszego górala, to nie byle co. Paweł Pieprzyca, Karpacz