Po przegranym ubiegłorocznym finale z Boston Celtics nikt nie wyobraża sobie porażki z niedoświadczonymi Magic. Mieszkańców Los Angeles głośno domagają się zwycięstwa. "Kobe Bryant ma specjalną misję do wypełnienia i jestem pewien, że nie zatrzyma się nawet na moment" - powiedział przed meczem jeden z kibiców, oczywiście ubrany w meczowy trykot z należącym do lidera Lakers numerem 24. Tłum kibiców zebrał się w pobliżu hali Staples Center już na trzy godziny przed meczem. Niemal wszyscy ubrani byli w koszulki Lakers - najczęściej żółte (w takich drużyna gra przed własną publicznością), czasami fioletowe lub białe. Na większości widniała podobizna lub numer i nazwisko Bryanta. To właśnie samozwańczy "Czarna Mamba" uznawany jest za zawodnika, który może dać Lakers pierwszy tytuł mistrzowski od 2002 roku. W starciu z Magic Bryant nie zawiódł - zdobył 40 punktów (rekord kariery w finałach), zebrał osiem piłek, zaliczył osiem asyst i po dwa bloki oraz przechwyty. Miasto Los Angeles udekorowane jest w barwy klubu. Na budowanym w pobliżu hali luksusowym hotelu wywieszono wielki baner "Go Lakers" ("Do boju Lakers"). Podobne napisy zobaczyć można na elektronicznych wyświetlaczach autobusów - chwilami zastępują numer pojazdu. Z kolei na samochodach powiewają flagi. Nawet w sklepach, które zwykle trudnią się sprzedażą innych produktów, można zobaczyć małe stoiska z gadżetami Lakers. Oficjalny sklep drużyny pęka natomiast w szwach - dla handlarzy to najlepsza w roku okazja do zarobku. Każdy fan chce bowiem wesprzeć drużynę i zamanifestować przywiązanie do klubu. O Magic miejscowi kibice nie chcą rozmawiać - w Mieście Aniołów liczą się tylko "Jeziorowcy". ZOBACZ TAKŻE: KOBE POZA ZASIĘGIEM ORLANDO ZOBACZ TAKŻE: KIBICE KOCHAJĄ GORTATA! ZOBACZ TAKŻE: "KOBE BYŁ FANTASTYCZNY"