Polskie florecistki nie rozpieszczają jednak swoich kibiców. W ostatnich latach nie odnosiły spektakularnych sukcesów na największych międzynarodowych imprezach. - Ja również odczuwam spory niedosyt. Owszem, w zawodach Pucharu Świata, gdzie obsada jest nawet silniejsza, stawałam na podium, ale tej sztuki nie udawało mi się powtórzyć w najważniejszych imprezach. Pucharowe turnieje odbywają się bardzo często i start w nich to niemalże rutyna. Mistrzostwom świata czy Europy towarzyszy zdecydowanie większa presja - wyjaśniła Gruchała. Florecistka Sietom AZS AWFiS zapewnia, że pod każdym względem jest bardzo dobrze przygotowana do paryskiej imprezy, która odbędzie się w dniach 4-13 listopada. "Nie mam sobie nic do zarzucenia. W okresie przygotowawczym, w którym nie zmagałam się z żadnym urazem, zrealizowałam cały założony plan treningowy. Jestem w świetnej formie zarówno fizycznej jak i psychicznej. Na planszę mogłabym wyjść już teraz" - zapewniła. Jednak nie tylko perspektywa sportowej rywalizacji sprawia, że gdańszczanka nie może doczekać się startu. - Paryż to przepiękne miasto, a ja dawno w nim nie byłam. Poza tym we Francji szermierka jest niezwykle popularna i każdym zawodom towarzyszy ogromne zainteresowanie i niezwykła atmosfera. Pamiętam, że kiedyś finał Pucharu Świata rozgrywany był w Luwrze. Niestety, nie dostąpiłam zaszczytu walki w tym chyba najsłynniejszym muzeum świata, bo nie zakwalifikowałam się do decydującej rozgrywki - dodała. Gdańszczanka weźmie udział także w turnieju drużynowych, w którym wystąpi wraz z jej klubowymi koleżankami - Anną Rybicką, Karoliną Chlewińską i Katarzyną Kryczało. - Start w zespołowych zmaganiach jest wielką niewiadomą, bo jeszcze nigdy nie miałyśmy okazji walczyć w takim zestawieniu. Czeka nas trudne zadanie. W meczu o ósemkę zmierzymy się z Węgierkami, a w przypadku wygranej czekać na nas będą Rosjanki. Niestety, obsuwamy się w światowym rankingu, w którym zajmujemy siódmą lokatę i dlatego droga do medalu będzie trudniejsza niż zwykle - przyznała Gruchała. Paryskie mistrzostwa zbiegną się z urodzinami dwóch polskich florecistek. 6 listopada 29 lat skończy Sylwia Gruchała, a dwa dni później Karolina Chlewińska świętować będzie 27. urodziny. - Mój jubileusz przypada dzień przed startem indywidualnym, a urodziny Karoliny dwa dni przed turniejem drużynowym. Mam nadzieję, że będziemy miały podwójną okazję do otworzenia szampana i same sprawimy sobie urodzinowy prezent - podsumowała liderka polskiej ekipy. Sylwia Gruchała ma w swoim dorobku dwa medale olimpijskie - brązowy w turnieju indywidualnym w 2004 roku z Aten oraz srebrny wywalczony w drużynie cztery lata wcześniej w Sydney. Była również wicemistrzynią świata i trzykrotną mistrzynią Europy indywidualnie. Z koleżankami zdobyła także dwa złote, dwa srebrne i brązowy medal MŚ oraz złoty i brązowy ME w drużynie. Ostatni raz na podium stanęła jednak w 2007 roku.