Minęło już kilka dni od pogrzebu związanego z Cracovią Tomasza C., zabitego przez ludzi podających się za kibiców Wisły. Emocje wywołane tym tragicznym wydarzeniem wcale jednak nie opadły. Jeszcze przed świętami Bożego Narodzenia wiele godzin rozmawiałem z legendą Wisły Kraków - Antonim Szymanowskim. Dyskutowaliśmy głównie o karierze tego znakomitego niegdyś piłkarza, jednak w naszych rozmowach nie zabrakło również wątku dotyczącego wojny pseudokibiców Cracovii i Wisły. Szymanowski mówił o tym problemie z wielkim zaniepokojeniem. Jak miało się okazać kilka tygodni później - jego obawy nie były bezpodstawne. Bandyci identyfikujący się z Wisłą i Cracovią wciąż są gotowi zabić kogoś tylko z tego powodu, że jest fanem innej drużyny. Święta wojna rodzi piekło - Trudno jest mi zrozumieć, co popycha ludzi do tak strasznej nienawiści wobec innych - mówił Antoni Szymanowski, medalista mistrzostw świata i igrzysk olimpijskich, były piłkarz m.in. Wisły i FC Brugge, po zakończeniu kariery pracujący także jako trener Cracovii. - Piłka powinna generować same pozytywne emocje, to piękny sport. Tymczasem czytam w gazetach o kolejnych ludziach zabijanych z powodu barw klubowych. Potem zapowiadane są jakieś rewanże, odwety... - mówił pan Antoni na kilka tygodni przed tragicznymi wydarzeniami ostatnich dni. Jego słowa okazały się prorocze, chociaż kiedy je wypowiadał, obaj wierzyliśmy po cichu w to, że może przelane zostało już wystarczająco dużo krwi, że ta "Święta wojna", przez którą wiele ludzi przeżywa piekło, już się skończyła. Spirala nienawiści Jak pokazały ostatnie dni, wojna trwa jednak nadal, a najbardziej przerażające jest to, że kolejne ofiary wcale nie zmniejszają ryzyka następnych zbrodni. Wręcz przeciwnie: nakręcają tylko spiralę nienawiści, bo - jak wspominał mój rozmówca - każda śmierć jest dla drugiej strony pretekstem do odwetu. Nie łudźmy się, że zabity ledwie kilka dni temu człowiek to ostatnia ofiara, a przelana krew zaspokoi potrzebę zemsty któregoś z wrogich obozów. Trudno jest zrozumieć dlaczego dopiero w chwilach, kiedy giną ludzie, niektórzy z nas zdają sobie sprawę, że życie jest warte znacznie więcej niż piłka nożna. Chociaż dla milionów kibiców na całym świecie futbol jest religią i wielką pasją, to jednak wobec takich tragedii, jakie w ostatnich latach zdarzają się na ulicach Krakowa, piłka staje się rzeczą zupełnie nieistotną. Skończmy to szaleństwo Na koniec jeszcze raz Antoni Szymanowski. - Mam już swoje lata i patrzę na to z trochę innej strony, niż ci podobno "najbardziej zagorzali kibice", a właściwie zwykli bandyci. Myślę sobie, że na taką tragedię nie zasłużyły matki tych chłopców. Nie po to wychowywały swoje dzieci, by potem za swojego życia wyprawiać im pogrzeb. Każdy rodzic przyzna mi rację, że pogrzeb dziecka to największa tragedia, jaką może sobie wyobrazić. Zabity ostatnio Tomasz C. sam miał już rodzinę - żonę i czteroletniego syna. Wkrótce na świat miało przyjść także drugie dziecko. Wychowywać będzie się bez ojca. - Myślę czasem, że dużo bym dał, by podejść do tych, którzy w ręku już ściskają nóż, którym za chwilę zabiją drugiego człowieka i powiedzieć im, by się opamiętali i skończyli to szaleństwo. Ten szalik, czy koszulka naprawdę nie jest warta tego, by za nią zabijać - zakończył jeden z najlepszych obrońców świata lat 70-tych, który przez kibiców Wisły został wybrany sportowcem stulecia tego klubu. Jego słowa, tak jak te, które wypowiadają zrozpaczone rodziny zabitych, warto potraktować jako apel do wszystkich kibiców i tych... podających się za kibiców w Polsce. To o pamięć takich legend, jak dwukrotny medalista olimpijski i zdobywca trzeciego miejsca na mundialu warto walczyć, bo ta pamięć nigdy nie będzie domagała się zemsty, czy odwetu. Opamiętajmy się. Dyskutuj na forum na temat pseudokibiców! Czytaj inne teksty Bartka i dyskutuj z nim na blogu. Kliknij!