"Nie myślę o tym, ile kilometrów pokonam. To jest mniej ważne. Na 100-lecie odzyskania przez Polskę niepodległości chcę poprzez swój wysiłek oddać hołd naszym wspaniałym himalaistom, którzy tam zostali" - podkreśliła medalistka igrzysk olimpijskich w Londynie (2012) oraz mistrzostw świata i Europy w żeglarskiej klasie deskowej RS:X. Matka dwójki pociech - syna Mariano (ur. 2009) i córki Marii (ur. 2013) - przyznała, że trekking do bazy pod Everestem na wysokość 5400 m będzie dla niej pierwszym takim doświadczeniem w życiu. "Do tej pory najwyższy szczyt, na jaki udało mi się wbiec, a było to w tym roku w Livigno, miał 3100 metrów" - poinformowała na wtorkowej konferencji prasowej w Centrum Olimpijskim, zorganizowanej przez Muzeum Sportu i Turystyki w Warszawie. Również Plawgo wskazał, że liczba kilometrów, jakie zdoła pokonać nie ma dla niego znaczenia. "Widzę w projekcie Polskie Himalaje coś wyjątkowego, dlatego jak tylko stworzyły się możliwości wyjazdu do Nepalu, decyzję podjąłem w 30 sekund. Jak się zorientowałem, uczestnikami są wspaniałe osoby, wielkie osobowości. Dziś np. dowiedziałem się, że wśród nas jest m.in. Ivo Vuco" - wyjawił medalista mistrzostw świata i rekordzista Polski w biegu na 400 m przez płotki. Polski pisarz o serbskich korzeniach, scenarzysta i copywriter, ultramaratończyk i triathlonista, bieg w Katmandu zamierza potraktować jako "rozgrzewkę" przed pokonaniem słynnej amerykańskiej Route 66. "W 2020 roku chcę przebiec samotnie przez USA 3945 km. Sam się sobie dziwię, że mieszkając kilkanaście lat w Nowym Jorku nie próbowałem nawet wystartować w maratonie. Wtedy mnie to nie interesowało. Nawet 100 metrów bym nie przebiegł. W Ameryce tyłem, pracowałem, uczyłem się. Robiłem mnóstwo rzeczy, ale nie ruszałem się w ogóle. Po powrocie do Polski ważyłem prawie 140 kg. To była tragedia. Zrobiłem jednak zwrot o 360 stopni. Uporałem się z nadwagą i dziś bieg jest jedną z moich pasji" - nadmienił. Dystans 100 km może przerażać każdego, ale... "Nikt nie musi go pokonać. W Katmandu polska obsługa postara się stworzyć takie warunki, aby każda osoba mogła przebiec tyle kilometrów, ile będzie w stanie w zależności od samopoczucia i kondycji. Bieg zorganizujemy na niskiej wysokości (1350 m n.p.m.) i krótkiej pętli (ok. 1 km), a o wielokrotności jej pokonania zadecyduje tylko i wyłącznie uczestnik zawodów" - tłumaczył sędzia międzynarodowy Janusz Rozum. Jak podkreślił szef projektu Polskie Himalaje Leszek Cichy, tygodniowy supermaraton (13-21 października) ma przede wszystkim upamiętniać tych, co w górach zostali na zawsze (obecna lista zawiera 33 nazwiska), a w szczególności daną osobę, którą sobie uczestnik wybierze i jej swój wysiłek poświęci. "Razem z Polakami, zamieszkałymi także poza granicami kraju (w Niemczech, Norwegii, Wielkiej Brytanii), startować będą Nepalczycy. Wszyscy otrzymają okolicznościowe koszulki w narodowych barwach Polski i Nepalu oraz medale" - poinformował pierwszy zdobywca Everestu zimą. W 28 grupach 400 osób ze 100 miejscowości wyruszać będzie sukcesywnie z Warszawy do Nepalu. Pierwsze grupy odlecą jeszcze we wrześniu, a wśród nich najmłodsi - uczniowie Społecznej Szkoły Podstawowej im. Jerzego Kukuczki w Rybniku wraz z rodzicami. Jak podkreślił inicjator Wojciech Rycman, ze zrozumiałych względów celem wielkiej przygody nie może być dojście pod Everest. "Maksymalną granicą jest wysokość 4000 metrów" - wspomniał. Po powrocie do stolicy Nepalu, 12 października, uczniowie szkoły im. Kukuczki wezmą udział w inauguracji supermaratonu, razem z przedstawicielami rządu tego kraju, a także dyplomatami polskiej ambasady w Delhi i konsulem honorowym RP w Katmandu.