Była 52. min meczu Buffalo - Florida. W tercji obronnej gospodarzy po starciu z obrońcą Bilem Campbellem stracił równowagę Jokinen. Zednik nadciągał w sukurs koledze i wtedy dostał cios w szyję łyżwą upadającego Jokinena. Słowak natychmiast upadł na lód, a z jego tętnicy wylał się strumień krwi. - Jeszcze nigdy nie widziałem takiej masy krwi wypływającej w tak szybkim tempie - nie krył zszokowany komentator stacji MSG. - Jesteśmy w wielkim szoku. Nie widzieliśmy czegoś takiego. W życiu są ważniejsze sprawy, niż osiem minut do końca meczu. To spotkanie powinno być przerwane - komentował Jokinen. - Dobrze się stało, że Richard nie stracił czasu i szybko podjechał do boksu - powiedział trener "Panter" Jacques Martin. - Lekarze z Buffalo też reagowali szybko. Jeszcze w szatni zdołali powstrzymać krwotok. To było kluczowe. 32-letni Zednik został przewieziony do szpitala w Buffalo. Po przeprowadzonej tam operacji stan zdrowia hokeisty unormował się. - Richard jest moim dobrym przyjacielem, więc nie mogę powiedzieć nic innego, że się za niego modlę i wierzę, że wszystko będzie w porządku - powiedział bramkarz Floridy Tomasz Voukun. - Widziałem Richarda w drodze do boksu i ta rana wyglądała strasznie niebezpiecznie. Miałem wielkie obawy. Wobec zdarzenia z Zednikiem sprawą drugorzędną jest to, że Buffalo wygrało mecz 5:3.