W wywiadzie dla ukraińskiego dziennika "Siegodnia" Kołesnikow zauważył, że stadiony z lat osiemdziesiątych (a wówczas po raz ostatni przebudowano "Olimpijski" - PAP) diametralnie różnią się od dzisiejszych obiektów. Przypomniał jednak, że hiszpańskie stadiony, przygotowywane na MŚ 1982, funkcjonują do dziś. "Nie zaryzykowałbym stwierdzenia, że są one komfortowe dla widzów, szczególnie Camp Nou, ale do dziś odbywają się na nich najważniejsze mecze europejskich turniejów. Włoskie obiekty jak San Siro czy Stadio Olimpico przebudowano ponad dwadzieścia lat temu, ale wyglądają nadal wspaniale. Myślę więc, że 30 lat to normalny okres użytkowania dla przebudowanego stadionu" - powiedział wicepremier. Borys Kołesnikow opowiedział także o problemach jakie towarzyszyły przebudowie kijowskiego stadionu. Jak ujawnił, jeszcze w 2010 roku istniał tylko projekt budowy dolnego poziomu trybun, nie było natomiast dokumentacji projektowej całego stadionu, co znacznie skomplikowało prace. Jego zdaniem błędem była decyzja o przebudowie, bowiem szybciej i taniej było zburzyć stary obiekt i wybudować zupełnie nowy. W 2010 było już jednak za późno na zmianę koncepcji, bowiem biorąc pod uwagę ośmiomiesięczny okres prac projektowych, pozostawało zaledwie kilkanaście miesięcy na samą budowę. W listopadzie na nowym stadionie odbędzie się pierwszy oficjalny mecz piłkarski. Zdaniem Kołesnikowa "Olimpijski" już dziś może przyjmować normalne mecze piłkarskie. Przed przyszłorocznymi spotkaniami Euro 2012 trzeba jednak jeszcze wykończyć i wyposażyć strefy VIP. W ocenie ukraińskiego wicepremiera oddanie kompleksu w Kijowie to znaczący krok w przygotowaniach do mistrzostw. Jak przyznaje poważnych problemów było w ostatnim okresie pięć - dwa stadiony (Kijów i Lwów) i trzy porty lotnicze, nie licząc rozbudowy pasa startowego w Charkowie. "Zakończenie prac na "Olimpijskim" oznacza, że jedna piąta tych problemów jest już za nami" - powiedział.