Najlepsze i najgorsze - naszym zdaniem - momenty przeszłego przedstawiamy w naszym subiektywnym podsumowaniu - Sportowe Topy i Wtopy 2005. Zapraszamy do lektury! Topy Reprezentacja piłkarska - za awans do MŚ W głosowaniu redakcji sportowej INTERIA.PL na najważniejsze wydarzenie 2005 roku, największą liczbę głosów otrzymał awans piłkarskiej reprezentacji Polski na mistrzostwa świata. Podopieczni Pawła Janasa przegrali w minionym roku zaledwie jeden mecz eliminacyjny (z Anglią) i wywalczyli sobie bezpośredni awans (również dzięki pomocy Holendrów) na niemiecki mundial. W krajach, w których piłka nożna stoi na wyższym poziomie niż u nas, awans do MŚ jest niejako obowiązkiem. My gloryfikujemy zakwalifikowanie się na mistrzostwa nieco na kredyt, licząc, że w czerwcu tego roku piłkarze z orłem na piersi przysporzą nam wiele pozytywnych emocji. Bez wątpienia "niemiecki" mundial będzie największą imprezą sportową w 2006 roku. Nawet turyńska olimpiada nie będzie cieszyła się taką popularnością kibiców jak piłkarskie MŚ, bo przecież w Brazylii, czy Argentynie nie jeżdżą na sankach oraz nie skaczą na nartach.... Kadra siatkarek - za drugie z rzędu mistrzostwo Europy Przed wyjazdem na mistrzostwa Europy do Chorwacji niewiele osób wierzyło, że podopieczne Andrzeja Niemczyka będą w stanie obronić złoty medal wywalczony w Turcji. Zwłaszcza, że wyniki uzyskiwane przed biało-czerwone w poprzedzających ME imprezach nie były rewelacyjne. Słynny już "szczyt formy" przyszedł jednak w najbardziej odpowiednim momencie. Polki znów pokazały klasę i w glorii chwały wróciły z Chorwacji do Polski. "Złotka" znów są "złotkami"! Występem w Zagrzebiu siatkarki zamknęły usta malkontentom, którzy uważali, że ich sukces w 2003 roku w Turcji był nie tyle przypadkowy, co szczęśliwy. W drodze po tytuł "złotka" pokonały wszystkie rywalki, włącznie z europejskimi potęgami - Rosją (3:2) i Włochami (3:1). Finałowy mecz z siatkarkami z Italii był prawdziwym majstersztykiem w wykonaniu biało-czerwonych. Śmiało można stwierdzić, że był to bodaj najlepszy mecz reprezentacji pod wodzą Andrzeja Niemczyka. W Turcji pełnym blaskiem świeciła Małgorzata Glinka. W Chorwacji w pełni rozbłysła gwiazda Doroty Świeniewicz - uznanej najbardziej wartościową zawodniczką ME, a kilka dni temu najlepszą siatkarką Europy. Na słowa uznania i wielkie brawa zasługują jednak wszystkie zawodniczki za radość jaką sprawiły rzeszy kibiców w Polsce. Siatkarki sięgały po tytuł, gdy w Polsce ważyły się losy wyborów. Zamiast polityki, Polacy woleli oglądać szczęśliwe i uśmiechnięte "złotka". Polscy żużlowcy - za nokaut rywali w finale DPŚ 6 sierpnia kibice speedwaya w Polsce znów mogli poczuć się dumni. "Biało-czerwoni" jeźdźcy, po latach dominacji Szwedów i Australijczyków, w znakomitym stylu odzyskali miano najlepszych na naszym globie. Na torze Stadionu Olimpijskiego we Wrocławiu, natchnieni fantastycznym dopingiem kibiców, Tomasz Gollob, Piotr Protasiewicz, Jarosław Hampel, Grzegorz Walasek i Rune Holta (lub jak kto woli Rysiek Holtański) wręcz zdeklasowali rywali, zapewniając sobie triumf jeszcze przed ostatnią serią zawodów! - Jesteśmy bardzo szczęśliwi, bo długo czekaliśmy na ten sukces. Dziękuję wszystkim chłopakom z drużyny i wspaniałym kibicom, którzy nas wspierali i którzy w nas wierzyli - nie krył wówczas wzruszenia Tomasz Gollob, prawdziwy lider polskiego zespołu. Do historii przejdzie 10. wyścig turnieju, w którym kapitan "biało-czerwonych" w sobie tylko wiadomy sposób uniknął makabrycznej kraksy, a następnie kapitalną szarżą minął na jednym łuku dwóch rywali. Ten sukces nie był przypadkowy i liczymy, że w kolejnej edycji DPŚ, której finał zaplanowano na brytyjskich torach, Polacy obronią trofeum. Tomasz Adamek - za heroizm, odwagę i mistrzowski pas 22 maja na gali w United Center w Chicago bohaterem ponad 10 tysięcy kibiców "biało-czerwonych" miał być zupełnie ktoś inny (patrz niżej), ale ten wieczór należał do skromnego 29-letniego boksera z niewielkich Gilowic. Tomasz Adamek mistrzowski pas organizacji WBC wagi półciężkiej zdobył, walcząc przez 11 rund ze złamanym nosem! To się nazywa odwaga i poświęcenie! Tym bardziej, że rywalem Polaka był przecież Paul Briggs. Australijczyk nigdy nie należał do grupy "ustawianych" bokserów, których jedynym celem w walce jest ... poprawić bilans pojedynków rywala. Zwycięstwo Adamka choć nie było jednogłośne (dwóch sędziów wytypowało zwycięstwo Polaka, a jeden ogłosił remis) to jednak wzbudziło ogromny szacunek wśród obserwatorów i fanów tej mimo wszystko kontrowersyjnej dyscypliny. Adamek swoje umiejętności potwierdził 15 października, kiedy to w Duesseldorfie, posłał na deski Thomasa Ulricha. Niemieckiemu pięściarzowi nie pomogła rodzima publiczność, a nokautujące uderzenie w szóstej rundzie z pewnością otworzyło Adamkowi drogę do pojedynku, którego nie doczekał się wcześniej Dariusz Michalczewski. W obecnej chwili tylko Roy Jones Jr jest godny walki z Tomkiem Adamkiem! Polscy pływacy - za grad medali w imprezach mistrzowskiej rangi Ten rok był niezwykle udany dla naszych pływaków. Z mistrzostw świata w Montrealu Polacy wrócili z czterema medalami (złoto i brąz Otylii Jędrzejczak, złoto Pawła Korzeniowskiego i brąz Bartosza Kizierowskiego). Uwieńczeniem wspaniałego roku był występ naszej kadry na mistrzostwach Europy na krótkim basenie w Trieście. Bez największej gwiazdy polskiego pływania Otylii Jędrzejczak, Polacy zdobyli rekordową liczbę 11 medali, a oprócz tego osiągnęli wiele wartościowych rezultatów. Mistrzostwa Europy pokazały, że potencjał mamy ogromny. Wkrótce zapewne nie tylko Jędrzejczak i Korzeniowski będą symbolami polskiego pływania. Kibice z uznaniem będą wymieniać także nazwiska Katarzyny Baranowskiej, Beaty Kamińskiej, Aleksandry Urbańczyk, Sławomira Kuczko i innych. Duża w tym zasługa trenera Pawła Słomińskiego, który stworzył profesjonalny sztab szkoleniowy, ale także samych zawodników. Uwierzyli, że można osiągać sukcesy i ich wysiłek został w pełni nagrodzony. Wtopy Działacze piłkarscy - za korupcję w polskim futbolu O tym szeptało się od dawna, ale chyba nikt nie spodziewał się, że rozmiary tej choroby mają takie ... macki. Na początku sierpnia w jednej z ogólnopolskich gazet, Piotr Dziurowicz odsłonił kulisy "futbolowej mafii", w którą włodarz bankrutującego GKS-u Katowice sam się wplątał. Fanów polskiej "skopanej" ogarnęło zażenowanie i smutek, gdy czytając wyznania skruszonego młodego prezesa, dowiadywali się jak ich pupile (piłkarze), sędziowie i związkowi działacze "robili w balona" (delikatnie ujmując) ludzi gromadzących się na trybunach w poszukiwaniu sportowych wrażeń i emocji. Ich pasja była niestety fikcją, której scenariusz zależał nie od umiejętności zawodników, ale tylko od konkretnych odpowiedzi na pytania: Kto? Komu? Gdzie? i za ile? Rewelacje Dziurowicza i późniejsze aresztowania dwóch sędziów (z szacunku dla czytelników nie będziemy już wymieniać tych nazwisk) środowiska piłkarskie i związkowe przyjęły ze spokojem oraz oczywiście szyderczo wykpiły. 7 grudnia moralnej odnowy miał dokonać Nadzwyczajny Zjazd PZPN, ale skończył się tak jak poprzednie, czyli kolejną ucztą rozpasanych działaczy. Umiejętne "zaciemnianie" przykrej sytuacji sukcesami reprezentacji tylko pogarsza wizerunek futbolu w kraju nad Wisłą. Ale czy doprawdy może być jeszcze gorzej przekonamy się w Nowym Roku... Andrzej Gołota - za porażkę z Lamonem Brewsterem To jest cały Andrzej Gołota. Gdy większość z nas postawiła już na nim krzyżyk, stoczył dwie udane walki z Chrisem Byrdem (remis) i z Johnem Ruizem, w której zdaniem większości znawców niesprawiedliwie przegrał. W znaczną rzeszę fanów Gołoty znów wstąpiła nadzieja, bo te występy rzeczywiście znamionowały realną możliwość walki o tytuł! Jeden z naszych najlepszych pięściarzy w historii - mimo wszystko nie wahamy się użyć tego określenia - znów jednak pokazał, że nie warto na niego liczyć. Że lepiej spisuje się w roli "underdoga", a w sytuacji poważnej próby zachowuje się jak dziecko we mgle. W ciągu 53 sekund starcia z Brewsterem Gołota trzy razy leżał na deskach i arbiter ringowy zmuszony był przerwać ten nierówny pojedynek. Raz jeszcze jego walkę było można w całości pokazać w Teleexpressie... Wisła Kraków - za brak awansu do Ligi Mistrzów Brak w Krakowie Ligi Mistrzów to jedna z największych sportowych wpadek minionego roku. Piłkarze Wisły stali już w progu futbolowego raju, ale dali się wypchnąć z niego niczym rozmarzone dzieci. Wszystko wyglądało jak w dramacie: najpierw były emocje, później łzy, a na końcu odbyła się walka na pięści (w szatni w Atenach). Odejście trenera oraz kilku kluczowych graczy zepchnęło Wisłę w ligową szarzyznę. Dziś po "wiosenno-letniej" potędze Wisły nie ma już śladu. W klubie, w którym jedynym profesjonalistą jest rzecznik prasowy, nigdy nie będzie sukcesów sportowych. Dopiero gdy zatrudni się za duże pieniądze profesjonalnych piłkarzy oraz charyzmatycznego trenera będzie można liczyć na awans do LM. Dopóki to nie nastąpi, to nie dajmy się zwieźć obietnicom kolejnych amatorów z ul. Reymonta. Kadra koszykarzy - za spadek do dywizji B A już się wydawało, że nie może być gorzej! Powołanie na stanowisko szkoleniowca Veselina Maticia miało być remedium na wszystkie problemy. Jednak raz jeszcze okazało się, że od samego mieszania herbata nie staje się słodsza. - Stało się bardzo źle... Upadliśmy nisko, ale widać takie są realia. Trzeba budować zespół od podstaw - stwierdził były reprezentant Polski Adam Wójcik i trudno nie przyznać mu racji. Nie winimy za klęskę - bo inaczej trudno to nazwać - ani serbskiego trenera, ani prezesa związku Marka Pałusa, bo wina spaść powinna chyba na ich poprzedników. Zachłysnęli się oni siódmym miejscem na barcelońskich ME w 1997 roku i nie zrobili nic, by koszykarski boom w naszym kraju trwał nadal. Zamiast Polaków na parkietach biegali obcokrajowcy - na początku lepsi, a potem coraz słabsi, bo zaczęło brakować pieniędzy... Teraz sytuacja jest trudna, ale i prosta zarazem. Matic ma "carte blanche" od zarządu PZKosz, a w ekstraklasie (Dominet Basket Liga) pojawiają się zespoły odważnie stawiające na rodaków, jak chociażby Era Śląsk Wrocław. Od czegoś trzeba zacząć! Polski Związek Narciarski - za jedną z największych afer w polskim sporcie Adam Małysz to człowiek sukcesu, zarówno pod względem sportowym jak i marketingowym. Trzykrotny mistrz świata jest jednym z najpopularniejszych polskich sportowców. Nic więc dziwnego, że wiele firm jest w stanie zapłacić ogromne pieniądze w zamian za to, żeby logo pojawiło się na kombinezonie, nartach czy kasku mistrza. Na sukcesach Małysza, mógł, a raczej powinien zarobić także Polski Związek Narciarski. Niestety skończyło się na jednej z największych afer w polskim sporcie. Od marca 2005 roku toczy się śledztwo w sprawie nadużyć, zawierania niekorzystnych umów sponsorskich i działania na szkodę PZN. Jednym z głównych "bohaterów" sprawy jest były już prezes związku Paweł W. Jak na razie prokuratura doliczyła się ponad miliona złotych strat, a może być znacznie więcej. W polski sporcie od wielu lat brakuje pieniędzy. Trudno znaleźć sponsorów, a afery takie jak ta w PZN, na pewno w tym nie pomogą.