Decyzja o zakontraktowaniu walki Alberta Sosnowskiego z Witalijem Kliczką wywołała falę oburzenia na forach internetowych. Obozowi ukraińskiego czempiona zarzucono wybór łatwego rywala, który pozwoli zarobić swoje, a przy okazji zatrzymać ceniony pas WBC bez zbędnego ryzyka. Najpoważniejszym kandydatem do walki z "Doktorem Żelazna Pięść" przed naszym pięściarzem był Nikołaj Wałujew, ale były mistrz WBA bardziej zajęty był liczeniem oferowanych przez Ukraińca pieniędzy, niż chęcią powrotu na szczyt. Sosnowski nie miał podobnych dylematów i szybko zdecydował się złożyć podpis pod kontraktem. Fakt, że "Dragon" nie należy na świecie do znanych bokserów wagi ciężkiej, ale miejsca w ringu obok starszego z braci Kliczko nie wygrał na loterii. 18 grudnia ubiegłego roku wypunktował Paolo Vidoza i zdobył pas mistrza Europy EBU. Dzięki temu trafił do czołowej piętnastki rankingu WBC, a to automatycznie uczyniło z Alberta jednego z pretendentów do walki o należący do Witalija tytuł. Sosnowski podkreśla, że walka z Kliczką jest dla niego szansą. Czy ją wykorzysta? O to będzie niezwykle trudno. Witalij do tej pory przegrał tylko dwie z 41 walk (37 wygrał przed czasem). Przegrał nie tyle z przeciwnikami, co z kontuzjami. 1 kwietnia 2000 roku z powodu bólu ramienia nie wyszedł na 10 rundę walki z Chrisem Byrdem, a 21 czerwca 2003 roku jego drugim i ostatnim "pogromcą" został Lennox Lewis. Walka została przerwana po szóstej rundzie, ponieważ lekarzowi ringowemu nie udało się zatamować krwawienia z łuku brwiowego Kliczki. Co ciekawe w momencie przerwania walk z Byrdem i Lewisem Witalij prowadził na punkty u wszystkich sędziów. Rodzi się zatem pytanie, czy Ukraińca można pokonać? Recepta na zwycięstwo wydaje się prosta: trzeba skrócić dystans i w półdystansie naruszyć, a następnie posłać Witalija na deski. Proste? Siedząc przed komputerem - tak, stojąc przed mistrzem w ringu - nie. - Doskonale znam jego styl walki, ponieważ przez wiele lat trenowaliśmy razem w grupie Universum. Atak, presja i próba zepchnięcia go do defensywy. Ale to jest jedynie teoria, którą większość kandydatów do tytułu również znało. Lecz, niestety, nie byli w stanie nic z tą wiedza zrobić, przegrywając z nim walki w większości przed czasem - opowiada INTERIA.PL były mistrz świata wagi półciężkiej i cruiser, Dariusz Michalczewski. - Albert nie może dać się zepchnąć do defensywy. Musi dążyć do zwarcia i starać się cały czas atakować. Jeśli będzie walczył na dystans, jego szanse automatycznie będą malały. Jednak Kliczko ma bardzo długie i niezwykle silne ręce, która już wielu dużych zawodników powaliły na deski - dodaje popularny "Tygrys". Rozum podpowiada, że Kliczko obroni pas w starciu z Sosnowskim i wygra, najpewniej przez techniczny nokaut w okolicach dziewiątej rundy, ale całym sercem w sobotni wieczór wszyscy będziemy za "Dragonem". Boks zawodowy lubi urastające po latach do miana legend niespodzianki. Niech Albert zostanie polskim Jamesem "Busterem" Douglasem, który 11 lutego 1990 roku zszokował świat posyłając na deski absolutnego dominatora wagi ciężkiej, Mike'a Tysona. Sosnowski czy Kliczko? Porozmawiaj z Darkiem Jaroniem! *** Transmisję z gali w Gelsenkirchen przeprowadzi w sobotni wieczór Canal Plus Sport. Początek relacji o godzinie 21.15. Walka Kliczko - Sosnowski spodziewana jest około godz. 23.00. Wszystkich internautów zapraszamy na relację na żywo z walki na łamy INTERIA.PL! Kliczko vs Sosnowski na żywo w INTERIA.PL - zapraszamy! "Dragon" dla INTERIA.PL: Kliczko jest do pokonania