Wielka Rosja z turnieju hokejowego odpadła, ale nikt nie powiedział, że bez niej emocje w walce o złoto będą mniejsze. Z kwartetu: USA, Kanada, Finlandia, Szwecja najbardziej blado wypada na razie ekipa "Klonowego Liścia", ale to nic nie przesądza. W półfinałach decydować będzie dyspozycja dnia, odporność psychiczna bramkarzy. Na pierwszy ogień, o godz. 13 Finlandia - Szwecja. Trudno było sobie wymarzyć lepszy zestaw półfinałów. Na początek batalia Finów ze Szwedami. Dla mniejszej pod względem liczby ludności Finlandii rywalizacja z "Trzema Koronami" jest porównywalna do tej naszej w piłce z Niemcami. Z tą tylko różnicą, że Finom udaje się wygrać i to czasem w tak spektakularnych okolicznościach, jak na MŚ w 1995 r. w sztokholmskiej Globen Arenie, czy przed dwoma laty na MŚ w Bratysławie. Kluczem do sukcesu dla "Suomi" jest żelazne przygotowanie szybkościowe i fizyczne hokeistów, którzy z urodzenia najczęściej o głowę są niżsi od przeciwników. Nadrabiają sercem, poświęceniem i konsekwencją taktyczną - cała "piątka" atakuje i cała formacja się broni. W ten sposób wyeliminowali Rosjan, a z Kanadą w fazie grupowej przegrali dopiero po dogrywce. - Nie chciałbym kończyć swej przygody z igrzyskami porażką w tym meczu - powiedział Teemu Selanne przed bitwą z Rosją do swego kolegi Kimmo Timonena. Razem z resztą zespołu Teemu i Kimmo postarali się - to Rosja wypadła za burtę. Bez mała 44-letni Selanne to człowiek-instytucja nie tylko w fińskim, ale i w światowym hokeju. Miałem przyjemność przeprowadzić z nim kilka pomeczowych rozmów na MŚ w 1996 r. w Wiedniu. Minęło 18 lat, zmieniło się całe pokolenie hokeistów, a on ciągle szaleje na lodzie! - Nasz hokej zrobił niesamowite postępy w ostatnich latach. Będąc dzieckiem podziwiałem, jak grają wielcy Rosjanie: Makarow, Krutow, Łarionow, Kasatonow i Fetisow. To była najlepsza "piątka" na świecie i aż trudno było uwierzyć, z jaką łatwością przychodzą im mistrzowskie zagrania, prawdziwa wirtuozeria. Aż trudno uwierzyć, że teraz potrafimy rywalizować z Rosjanami jak równy z równym i ich ogrywać. To niesamowite - opowiada Teemu Selanne. Dla mnie lekkim faworytem są jednak Szwedzi, którzy mają świetnego Henrika Lundqvista między słupkami i najlepiej na świecie rozgrywają przewagi. W wieczornym półfinale (w Polsce godz. 18, w Soczi - 21) bitwa o Amerykę Północną - USA - Kanada. - Na wschodnim wybrzeżu będzie samo południe, większość ludzi będzie oglądało ten mecz w pracy na swoich laptopach - opowiada mi Amerykanin Andy, który odebrał mnie z lotniska. Jak to Amerykanin, jest optymistą. - Nie mamy wielkich gwiazd jak Owieczkin, ale mamy zespół - trafia w sedno. Zwracam mu uwagę na jeszcze jeden, niezwykle istotny element. Trener Amerykanów Dan Bylsma nie jest w ciemię bity. Wie, że zagranie pięciu meczów w ciągu siedmiu dni, jakie dzieliły team USA od pierwszego spotkania ze Słowacją do ćwierćfinału z Czechami, nie jest łatwym zadaniem i wymaga końskiego zdrowia. Dlatego Bylsma przywiózł do Soczi najmłodszy zespół, bo młode organizmy znacznie szybciej się regenerują, niż te starsze. Jesteśmy świadkami, jak życie pisze scenariusz do kolejnej wersji filmu "Youngblood", z tą różnicą, że w Soczi wszystko dzieje się naprawdę i na żywo. Średnia wieku Amerykanina, to 27,5 roku, a Kanadyjczyka ponad rok więcej (28,8), Czecha - ponad dwa lata więcej (30). Pewnie dlatego oglądając starcie USA - Czechy odnosiliście wrażenie, że w końcówce II i w III tercji Jaromir Jagr i spółka stoją, podczas gdy Phil Kessel i jego koledzy śmigają po lodzie. W hokeju żadne czary taktyczne i technika kija nie pomogą, jeśli nogi nie niosą. Były selekcjoner Unii Oświęcim i reprezentacji Polski - Andriej Sidorenko mawiał całkiem trafnie: - Nogi nie rabotajut, to i gława nie rabotajet. "Jankesi" mają w swym zespole idealnie rozdzielone role. Od czarnej roboty w obronie w osłabieniach i przy grze na utrzymanie wyniku są Ryn Suter (29 lat, Minnesota Wild) i Ryan McDonagh (24 lata, New York Rangers). Obaj są liderami turnieju jeśli idzie o średni czas spędzony na lodzie w każdym meczu. Zazwyczaj zawodnik gra przez 15-16 minut, a Suter - aż 23:08, McDonagh - 20:23. Ludzie z żelazną kondycją. W paczce Bylsmy ekspertami od zdobywania goli, robienia przewagi w ofensywie są Phil Kessel (27 lat), James van Riemsdyk (25) i Ryan Kesler (30). Kessel z pięcioma golami i trzema asystami wyrasta na MVP turnieju. Całą ofensywną trójkę łączy to, że występują na co dzień w Kanadzie, a to dla Amerykanina spora nobilitacja. Uważana za ojczyznę hokeja Kanada stawia tylko na klasowych graczy. Toronto Maple Leafs doceniło umiejętności Kessela i van Riemsdyka, a Vancouver zatrudnia Keslera. Kanada ma najlepszych obrońców na turnieju. Drew Dougthy (25 lat, LA Kings) zdobył już cztery gole, a przy dwóch asystował, a Shea Weber (23 l., Nashville Predators) ma trzy gole plus dwie asysty. Liderzy punktacji kanadyjskiej NHL - Sidney Crosby i Ryan Getzlaf na razie nie błyszczą. Crosby uciułał dotąd dwie asysty, Getzlaf oprócz nich ma jedną bramkę. Być może cały arsenał trzymają na te dwa najważniejsze mecze. Cztery lata temu w Vancouver, po dogrywce wygrała Kanada. Złotego gola strzelił Crosby. W półfinale igrzysk USA i ekipa "Klonowego Liścia" zmierzą się po raz pierwszy. Sądząc po czwartkowym finale kobiet, sympatia rosyjskich kibiców, którzy zdominują halę "Balszoj" będzie po stronie Kanady. Ciekawe, dlaczego ;-) Korespondencja z Soczi: Michał Białoński Partnerem wyjazdu jest kampania Procter and Gamble "Dziękuję Ci, Mamo!" *** Procter & Gamble zaczął dziękować mamom za "ich czułe wsparcie, pasję oraz oddanie włożone w wychowywanie najlepszych sportowców na świecie" przed igrzyskami w Vancouver, jednak ogólnoświatowa ekspansja akcji nastąpiła przed igrzyskami w Londynie. W stolicy Wielkiej Brytanii ambasadorowie "Dziękuję Ci, Mamo" pobili trzy rekordy świata, zdobyli 42 złote, 28 srebrnych i 15 brązowych medali.