"Oglądałem ten konkurs w domu z żoną i synem. Uznaliśmy wszyscy, że zwycięstwo Kamila na normalnym obiekcie to był jak bokserski nokaut. Nic dodać, nic ująć. Przy okazji tłumaczyłem synowi, który jest skoczkiem i dwuboistą narciarskim (Jakub ur. 1994 r) każdy element skoku Stocha, wyrażając nadzieję, że i on kiedyś będzie stał na olimpijskim podium" - stwierdził szkoleniowiec. Dodał, że po transmisji telewizyjnej wykonał kilka telefonów. "Z Wojtkiem Fortuną wspólnie cieszyliśmy się, że nareszcie mamy drugi złoty medal olimpijski w skokach. Potem gratulowałem rodzinie Kamila, a także samemu złotemu medaliście. Rozmawiałem z Jasiem Ziobro (również zawodnik WKS), życząc mu również zdobycia medalu. Obiecał, że bardzo się postara. I ja mu wierzę" - zauważył Przybyła. Mówiąc o kolejnych szansach medalowych polskich skoczków podkreślił, że dużą rolę odegrają panujące na skoczni warunki. "Jeżeli będą dobre, to nasi bez następnego medalu z Soczi nie wyjadą. Z drugiej strony natomiast - to są skoki, gdzie o sukcesie lub przegranej decydują najdrobniejsze szczególiki. Ja jednak mam nadzieję, że żadne się nie pojawią, a jeżeli warunki będą takie jak w niedzielę, to liczę na przynajmniej jeden krążek indywidualny. W drużynie życzę im i sobie jakiegokolwiek medalu, ponieważ na to w pełni zasługują" - podsumował wiceprezes Wojskowego Klubu Sportowego Zakopane. Konkurs indywidualny na dużej skoczni rozegrany zostanie w Krasnej Polanie w najbliższą sobotę o godzinie 18.30 czasu polskiego. Walka o medale w drużynie rozpocznie się natomiast 17 lutego o 18.15.