Według szkoleniowca, zawodniczki pobiegły w niedzielę dobrze, chociaż mogło być jeszcze lepiej. "Kasia Bachleda-Curuś, która za przeciwniczkę miała multimedalistkę igrzysk i mistrzostw świata Czeszkę Martinę Sablikową wprawdzie trochę w końcówce osłabła, ale pojechała dziś świetnie. Natomiast Luizę i Natalię stać było moim zdaniem na więcej. W sumie jednak widać, że dziewczyny są w formie" - ocenił. Pandyra, który w latach 2001-2008 trenował Złotkowską i Czerwonkę w zakopiańskim Zespole Szkół Mistrzostwa Sportowego uważa, że obie wyciągną wnioski z niedzielnego startu. "Jestem pewien, że pokażą co potrafią tak na dystansach jak i w drużynie, a znając też Bachledę-Curuś nie wątpię w jej dobre, kolejne starty na tych igrzyskach". Zapytany jak ocenia szanse Polek na medal w biegu drużynowym, szkoleniowiec powiedział, że po analizie każdego okrążenia w biegu indywidualnym uważa je za duże. "Wiadomo, że wystartuje trójka, ale trzeba zaznaczyć, że cała czwórka (z Katarzyną Woźniak, którą także trenował w ZSMS) dysponuje dobrą, równą formą. W jakiejkolwiek kombinacji osobowej trener Niedźwiedzki wystawi drużynę, to może się ona znaleźć na podium. Oczywiście walka na pewno będzie ciężka, bo przeciwniczki są silne" - podkreślił Pandyra. W niedzielnym biegu na 3000 metrów Czerwonka była 16. Złotkowska 18. natomiast Bachleda-Curuś została zdyskwalifikowana, jednak uzyskany czas plasował ją na siódmym miejscu. W czwartek Bachleda-Curuś, Złotkowska (obie LKS Poroninec Poronin) oraz Czerwonka (MKS Cuprum Lubin) mają biec na 1000 m a w niedzielę na 1 500 m. Woźniak (WTŁ Stegny Warszawa) natomiast 19 lutego ma pobiec na 5 000 m. Bieg drużynowy (6 okrążeń) rozegrany zostanie 22 lutego.