Podopieczne Jerzego Matlaka przegrały z Holandią 0:3 w swoim ostatnim meczu pierwszej fazy mistrzostw Europy. Zarówno Polska, jak i Holandia już wcześniej zapewniły sobie awans , ale to "Pomarańczowe" w drugiej rundzie zagrają z kompletem punktów. Podopieczne Jerzego Matlaka w dwóch pierwszych setach były tylko tłem dla rywalek. Jedynie trzecia partia trwała zacięta walka. - Odrobiłyśmy straty i doprowadziłyśmy do wyrównanej końcówki, ale nie udało się wygrać tej partii - dodała Barańska. - Zagrałyśmy źle. Przede wszystkim źle w przyjęciu zagrywki. Wydaje mi się, że to była główna przyczyna porażki w tym spotkaniu. Nie będziemy rozpamiętywać tego, co się stało. Każdy widział. Na pewno będziemy przygotowywać się do dalszej fazy rozgrywek - oceniła przyjmująca reprezentacji Polski. Konfrontacja z Holandią miała niebagatelną stawkę w kontekście walki o najlepszą czwórkę czempionatu Starego Kontynentu. - Tak naprawdę, to mecz z Holandią decydował o wszystkim. Można powiedzieć, że był to mecz z nożem na gardle. Lepiej nam się gra, kiedy gramy na większym luzie, kiedy się uśmiechamy, a tego zabrakło. Wydawało się, że po zwycięstwie nad Chorwacją można z optymizmem patrzeć w przyszłość. Byłyśmy jednak spięte. Nie grałyśmy tego, co potrafimy. Popełnialiśmy mnóstwo błędów, które trzeba wyeliminować, żeby powalczyć o półfinał, bo jeszcze nie wszystko stracone - podkreśliła Barańska, która nie obawia się o atmosferę w zespole po tej porażce. - Po prostu taki jest sport. Niestety, w życiu nie wszystko udaje się tak jakbyśmy chciały - zakończyła Barańska, która w meczu z Holandią zdobyła 5 punktów. PRZECZYTAJ RELACJĘ Z MECZU POLSKA - HOLANDIA! Robert Kopeć, Łódź