Smuda nie dogadał się z decydentami Lecha co do pensji, którą gwarantowałaby mu nowa umowa. Obecnie Franz może liczyć na roczne pobory rzędu 600 tys. zł, ale trenerowi marzy się kontrakt opiewający na sumę ok. 1 mln zł. O takiej kwocie nie chcą słyszeć prezesi "Kolejorza", którzy decyzję w sprawie trenera podejmą do końca obecnego miesiąca. Rozmowy dotyczące nowej umowy miały rozpocząć się już w marcu, ale później kilkakrotnie przesuwano datę spotkania. "Trener jest uzależniony od ofert, które do niego napływają. Sam nie będzie się prosił o pracę. Nie klęknę przed prezesem i nie zacznę go błagać" - mówi na łamach "Przeglądu Sportowego", Franciszek Smuda. W Poznaniu mówiło się o tym, iż Franz otrzymał ostatnio kilka zagranicznych ofert, a jedną z nich była nawet propozycja pracy w Chinach. Sam zainteresowany konsekwentnie jednak wszystkiemu zaprzecza. Włodarze Lecha biorą pod uwagę fakt, iż w czerwcu będą zmuszeni poszukać nowego trenera, a jednym z kandydatów ma być Michał Probierz, obecnie szkoleniowiec Jagiellonii Białystok. Opiekun "Jagi" przyznaje, że rozmawiał z "Kolejorzem" rok temu, ale tematem rozmów nie była rola pierwszego trenera Lecha. Probierz jeszcze przez rok ma ważny kontrakt z białostockim klubem i jak sam przyznaje jest to dla niego sprawa priorytetowa.