Na pytanie do Franciszka Smudy, "Czy przed meczem wszystko gra?" Trener kręci przecząco głową. Powód? Kontuzja Dmitrje Injaca. - Został kopnięty w kostkę. Zrobił się krwiak i nie wystąpi ani jutro, ani w niedzielę. Na szczęście reszta jest zdrowa - mówi Smuda. Pytany o Deportivo mówi, iż jest to klasowy zespół. Ostatnie wyniki świadczą o tym,że Hiszpanie się rozkręcają. - Oby nie nastąpiło to w czwartkowym pojedynku. My lubimy grać z takimi przeciwnikami. Powinniśmy rozegrać jak najwięcej spotkań z takimi zespołami - mówi Smuda. - Nasze szanse oceniam pół na pół. Wiadomo porażka oznacza pożegnanie się z pucharami. Zwycięstwo spowoduje, iż do Holandii pojedziemy po wyjście z grupy. Remis może nam nic nie dać. Niektórzy prezesi traktują remis jako porażkę. Aczkolwiek chętnie nasze ligowe porażki zamieniłbym na remis. Wówczas mielibyśmy lekką przewagę - dodaje trener "Kolejorza". Trzeba utrzymać tą pozycję w tabeli przez zimę. Dlatego jutro czeka nas ważne spotkanie , ale w niedzielę chyba najważniejsze. Oczywiście marzy nam się pozostanie w Pucharze UEFA.Jeżeli odpadniemy tragedii nie będzie. I tak wejście do fazy grupowej uważam za spory sukces. Zdobyliśmy doświadczenie, które się przyda.Ponieważ za pół roku Lech znów ma grać w pucharach - podsumowuje "Franz" Maciej Borowski, Poznań