Po nieudanych dla naszej reprezentacji mistrzostwach Europy, Ebi jak ognia unikał polskich mediów i przez kilka miesięcy nie udzielał wywiadów. "Pogniewałem się na panujące w Polsce obyczaje. Nie mam problemu z mediami, problem mają ci ludzie, którzy powinni pisać o sporcie, a piszą o prywatnych sprawach i ci, którzy to potem czytają i wierzą, że to prawda. W Polsce przez ostatnie lata wiele się zmieniło, niestety na niekorzyść" - mówi Smolarek. W ostatnim czasie dużo mówiło się o konflikcie na linii Beenhakker - Smolarek, a dowodem na to, że między panami jednak iskrzy, miał być gest Ebiego w meczu z San Marino. "Z trenerem wszystko od razu sobie wyjaśniliśmy. Czasami rządzą nami emocje, byłem niezadowolony, że nie zagrałem przeciwko Słowenii i w głupi sposób to odreagowałem. Sprawa się skończyła, teraz możemy się z niej śmiać wspólnie z Beenhakkerem. Byłem ważny dla tego trenera i myślę, że nadal jestem. Teraz jest wszystko w porządku, najważniejsze że wygraliśmy ciężki mecz z Czechami, a ja grałem i dałem z siebie wszystko"- dodaje zawodnik Boltonu. Ebi całe życie spędził poza granicami Polski i czasami trudno jest mu zrozumieć polską mentalność. "Nie wszyscy ludzie są zawistni. Polak czegoś chce, a kiedy to dostaje, od razu zaczyna szukać dziury w całym. Ludzie patrzą na piłkarzy, wytykają nam duże zarobki i myślą, że wszystko w naszym życiu jest takie fajne. A ja patrzę na dziennikarza, który przychodzi na trening, a potem pisze co chce i myślę, że takiemu to dopiero dobrze" - zakończył pomocnik reprezentacji Polski. Więcej w "Rzeczpospolitej".