- Stać go na więcej - twierdzi ojciec Euzebiusza Smolarka Włodzimierz i dodaje, że teraz synowi najbardziej potrzebny jest odpoczynek. Jedenastego października Polska po 20 latach pokonała Portugalię. Zdołała to zrobić dzięki dwóm golom Euzebiusza Smolarka. Zawodnik Borussii Dortmund w 9. i 18. minucie pokonał portugalskiego bramkarza Ricardo i stał się ojcem największego sukcesu "biało-czerwonych" w ostatnich latach. - To był przełomowy moment w jego reprezentacyjnej karierze - twierdzi ojciec "Ebiego" Włodzimierz i dodaje, że mimo dobrej końcówki, był to trudny rok dla jego syna. - Wszyscy liczyli, że ten sezon będzie jeszcze lepszy w jego wykonaniu niż poprzedni. Takim wymaganiom trudno sprostać. Jeszcze ten mundial. Każdy myślał, że "Ebi" powygrywa mecze w pojedynkę, ale jak się nie dostaje piłek, to trudno cokolwiek zdziałać - dodaje. "Ebi" bardzo przeżył nieudane mistrzostwa. Najbardziej zabolała go przegrana z Niemcami na swoim klubowym stadionie w Dortmundzie. Nowy sezon też nie zaczął się dla niego dobrze. Borussia kupiła dwóch napastników i Smolarek zaczynał mecze na ławce rezerwowych. Pierwszych dwóch spotkań u Leo Beenhakkera również nie rozegrał w pełnym wymiarze czasowym. Przełom nastąpił dopiero w meczu z Kazachstanem, w którym był pierwszoplanowym zawodnikiem i golem zapewnił Polakom trzy punkty. Kulminacja jego formy nastąpiła w spotkaniu z Portugalią. Śladami ojca W Borussii również odzyskał miejsce w składzie i zdołał strzelić 5 goli. O czym teraz marzy "Ebi" Smolarek? - By przyjechać do domu w Holandii, wyłączyć telefon i odpoczywać do 4 stycznia, kiedy rozpoczną się zajęcia w klubie. Jest już zmęczony tym rokiem - zdradza jego ojciec. Euzebiusz Smolarek nie mógł być właściwie nikim innym jak piłkarzem. Odziedziczył w końcu futbolowe geny po ojcu, który w reprezentacji Polski rozegrał 60 meczów. Imię również ma typowo piłkarskie, bo dostał je na cześć słynnego brazylijskiego Eusebio. - Jestem dumny z syna. On naprawdę ma twardy charakter. Gdy gorzej mu szło, ciągle powtarzał, że w końcu przyjdzie jego czas. Jak widać, nie mylił się. Teraz powtarza, że stać go na dużo więcej - twierdzi Włodzimierz Smolarek. Kuszony przez Holendrów Mało brakowało, by "Ebi" zamiast grać w "bialo-czerwonej" koszulce, występowałby w reprezentacji Holandii. Szybciej jego talent odkryto bowiem na obczyźnie, niż w Polsce. Gdy miał 16 lat, dostał propozycję gry dla młodzieżowej reprezentacji Holandii. - Gdybym się na nią zgodził, ojciec chyba by mnie zabił - żartował "Ebi". - Moje serce bije dla Polski - mówił już całkiem poważnie i 13 lutego 2002 roku zadebiutował w pierwszej reprezentacji, w wygranym 4:1 meczu z Irlandią Północną. Największy sukces odniósł jak na razie w piłce klubowej - w 2002 roku z Feyenoordem Rotterdam zdobył Puchar UEFA. Zaraz potem przyszły jednak i gorsze chwile - w jego krwi odkryto śladowe ilości marihuany i został zdyskwalifikowany. Kara przypadła akurat na czas kontuzji, więc zbyt mocno jej nie odczuł. Wydoroślał jednak i teraz nie zdarzają mu się już takie wybryki. - Jest naprawdę rozsądnym chłopakiem. Najpierw myśli, potem dopiero działa - twierdzi jego ojciec. Iza Koprowiak LICZBY EUZEBIUSZA SMOLARKA 1 - tyle pucharów UEFA ma na swoim koncie. W 2002 roku zdobył to trofeum z Feyenoordem Rotterdam, który w finale pokonał... Borussię Dortmund 3:2 2 - w tylu klubach występował do tej pory: przez pięć lat w Feyenoordzie Rotterdam i od 2005 roku w Borussii Dortmund 3 - tylu selekcjonerów powoływało go do kadry. U Jerzego Engela zagrał w jednym meczu, u Pawła Janasa w 15 spotkaniach, a u Leo Beenhakkera wystąpił jak na razie pięć razy 5 - tyle bramek strzelił w tym sezonie dla Borussii 6 - tyle miał lat, gdy wyjechał z Polski 7 - tyle goli zdobył dla reprezentacji Polski 14 - z tym numerem na koszulce występuje w Borussii Dortmund 41 - taki ma numer buta 1467 - tyle minut rozegrał do tej pory w pierwszej reprezentacji Polski 2002 - w tym roku debiutował w reprezentacji Polski, 13 lutego w wygranym 4:1 meczu z Irlandią Północną