Poszło o jego złośliwą wypowiedź dla hiszpańskiego dziennika "AS". Kiedy zapytano Polaka, jak widzi swoją pozycję w Racingu, ten odpowiedział: "No cóż, ze mną w składzie zespół zajął szóste miejsce w lidze. Potem poszedłem na wypożyczenie do Boltonu, a Racing stoczył się na dwunastą pozycję". Polak dodał jeszcze, że to nie on powinien się poprawić, ale klub, któremu bez jego pomocy poszło w lidze zdecydowanie gorzej niż sezon wcześniej. Taka wypowiedź wywołała natychmiastowy komentarz działaczy Racingu - "Ebi jest doświadczonym piłkarzem, nie powinien mówić takich rzeczy. To było z jego strony niegrzeczne i buńczuczne. Stwierdzenie, że to klub, a nie on musi się poprawiać, bardzo nam się nie spodobało" - przyznaje w rozmowie z dziennikiem "AS" Francisco Pernia, prezes klubu. Hiszpański działacz zapowiada, że tak tej sprawy na pewno nie zostawi. - "Ebi powinien stanąć przed całym zespołem i wytłumaczyć, co miał na myśli" - mówi Pernia, który tak naprawdę chciałby Polaka sprzedać. Problem polega na tym, że Ebi tani nie jest (Racing zapłacił za niego 4,7 mln euro), a kupców nie widać.